Kaczyński, oddaj nasze 100 mld-ów

Kaczyński oddaj 100 mld

Tomasz Nowak.

Kaczyński, oddaj nasze 100 mld-ów!

Prawie ćwierć wieku temu, w roku 1993, Kazik wezwał ówczesnego prezydenta do wypełnienia obietnicy przedwyborczej (Wałęsa obiecał dać każdemu po 100 mln-ów złotych sprzed denominacji). Piosenka szybko stała się numerem jeden, dlatego sam adresat wkrótce się do nie odniósł. I zrobił to w swoim, charakterystycznym stylu:

Śpiewa piosenkarz, że: ‘Wałęsa oddaj sto milionów’ – ja chciałem dać! chcę! Tylko, że oni mi nie pozwalają, a ja nie mogę, bo ja nie mam mocy wykonawczej. Ale to niech ten piosenkarz [..] niech on ostatnią zwrotkę zaśpiewa: ‘Pomóżmy Wałęsie zrealizować to’, ‘Pomóżmy Wałęsie lepiej to zrobić, mądrzej.’

Historia kołem się toczy, i po ćwierć wieku sytuacja się powtarza. Prezes partii mającej pełnię władzy w Polsce stwierdza, iż nie wypełni jednej z głównych obietnic przedwyborczych, i to „nie dlatego, że nie można ufać prezydentowi czy rządowi, ale dlatego, że prezydent i rząd są w położeniu determinowanym warunkami ekonomicznymi”. I zastrzega, że „żaden odpowiedzialny rząd nie może tego zrobić”.

Ponieważ Prezesa dotyka widocznie amnezja, to pozwolę sobie przypomnieć, czego jego własny „odpowiedzialny rząd” nigdy nie powinien był robić, a jednak robił.

I dlaczego to właśnie jego partia powinna czuć się najbardziej odpowiedzialna za oszukanie Polaków na 100 mld-ów nowych złotych.

 

1. Źródło problemu

Kredytobiorcy hipoteczni, korzystający z kredytów złotowych uzależnionych od kursu walut obcych, są wynikiem kilku czynników. Pierwszym jest bez wątpienia obsesyjna polityka wysokich stóp procentowych wprowadzona przez Balcerowicza i bezkrytycznie kontynuowana przez NBP [1-2]. Doprowadziła ona do tego, że przy rocznym oprocentowaniu kredytów na poziomie kilkunastu procent [3], zadłużanie się w narodowej walucie stało się dla Polaków niedostępne. Po drugie, skoro oprocentowanie w naszym kraju było tak wysokie, to oczywiście znalazł się kapitał obcy, chętny by na tym zarobić. Sama strategia zagranicznych inwestorów jest znana od lat, i polega na wykorzystaniu instrumentów finansowych by najpierw wymienić własny kapitał na walutę lokalną, za nią nabyć wysoko oprocentowane obligacje rządowe, zarobić, a na końcu zupełnie bez ryzyka (bo właśnie po to stosuje się owe instrumenty) wymienić kapitał oraz uzyskane oprocentowanie ponownie na własną walutę, [4-5]. Operacje takie, jeśli prowadzone w dużej skali, wzmacniają w pierwszej fazie zapotrzebowanie na walutę lokalną – czyli w efekcie kurs złotego rośnie. A to już stanowi świetną okazję dla finansjery i polityków. Ci pierwsi zarabiają dodatkowo, bo wraz z aprecjacją naszej waluty, uzyskane w Polsce oprocentowanie będzie stanowić coraz więcej franków, dolarów, czy euro. A ci drudzy mogą, kosztem narażania nieświadomych rodaków, taniej zadłużać kraj …

A co ma do tego prezes Kaczyński i jego partia? Niestety dużo.

To za czasów pierwszego rządu PIS zdemontowano dobrze działający nadzór bankowy, chwilowo umocniono złotego poprzez mechanizm, w którym na masową skalę zachęcono zagraniczny kapitał do zarabiania na polskim długu za pomocą krótkoterminowych instrumentów finansowych, dzięki którym banki mogły bez ryzyka emitować kredyty uzależnione od kursu waluty obcej, a następnie – w obliczu nadchodzącego kryzysu – wycofano się z obrony własnej waluty, dając rynkom bardzo czytelny sygnał do jeszcze większej spekulacji.

W efekcie, kapitał spekulacyjny świetnia zarabiał (i wciąż zarabia) na obligacjach skarbowych emitowanych przez rząd, a banki zabezpieczyły ryzyko kursowe takiej zabawy poprzez emisję tzw. kredytów frankowych i opcji walutowych. Z pewnym niedoszacowaniem można ocenić, że w ciągu zaledwie kilku lat (2005-2010) system wygenerował kredyty o równowartość ok. 50 mld franków (po średnio-ważonym kursie 2.35 zł/CHF), ok. 10 mld-ów dolarów i euro, oraz opcji walutowych na kwotę o równowartości ok. 25 mld-ów franków. Było to tym łatwiejsze, bo dla spragnionych własnych domów Polaków, rząd nie przygotował absolutnie żadnej alternatywy.

Dziś, gdy kurs franka osiąga ponad 4 zł, można śmiało przyjąć, że z kieszeni zadłużonych rodaków zniknęło 100 mld-ów złotych. Ale, aby rolę rządzącej wówczas (i dziś) partii jasno sobie uświadomić, musimy się cofnąć się w czasie …

9 Comments on "Kaczyński, oddaj nasze 100 mld-ów"

  1. Henry Lee | 26 lutego 2017 w 20:58 |

    Z netu, bardzo ciekawe:

    Bujalski: Czego dotyczyło drugie orzeczenie Trybunału dotyczące kredytów we frankach szwajcarskich – w sprawie Banif Plus Bank? Wiemy, że odróżnieniu od pierwszej sprawy w postępowaniu uczestniczył polski rząd…

    Dr Waldemar Gontarski: W sprawie Banif Plus Bank (sygn.
    C-312/14 – przyp. red.) w toku postępowania polskie władze
    bezskutecznie przekonywały Trybunał do niewydawania rozstrzygnięcia
    niekorzystnego dla banków, a czyniły to w szczególności argumentując, że
    stwierdzenie nieważności postanowień walutowych zawartych w umowach
    kredytów denominowanych i w konsekwencji orzeczenie obowiązku
    przewalutowania takich kredytów, mogłoby spowodować daleko idące
    negatywne konsekwencje dla rynku finansowego. Jak argumentował
    przedstawiciel polskiego rządu, przewalutowanie kredytów walutowych
    kursu z dnia ich udzielenia mogłoby się wiązać z obniżeniem wyceny
    większości takich kredytów o ok. 30-40% i mogłoby wygenerować po stronie
    banków straty w wysokości nawet kilkudziesięciu miliardów złotych.
    Trybunał w ogóle nie wziął pod uwagę tego typu przesłanek finansowych,
    gdyż z punktu widzenia prawa unijnego są one bez znaczenia. Wyrok ten
    opiera się na dyrektywie o klauzulach abuzywnych i na dyrektywie MiFID I
    (dyrektywa 2004/39 – przyp. red.). Trybunał podtrzymał swoje stanowisko
    zawarte w wyroku w sprawie Kasler. Natomiast novum rozstrzygnięcia luksemburskiego w sprawie Banif Plus Bank
    polega na tym, że klient może korzystać z ochrony przewidzianej
    przepisami MiFID I, jeśli nie zamierza wyłącznie uzyskać z kredytu
    funduszy na nabycie dobra konsumpcyjnego, lecz jednocześnie ma zamiar
    zarządzać ryzykiem kursowym czy spekulować kursami wymiany walut obcych,
    co stanowi już zamiar inwestycyjny, a nie tylko konsumencki. Po prostu,
    zdaniem Trybunału kredytobiorca zawierający umowę o kredyt walutowy
    może korzystać z ochrony MiFID, jeśli taki kredyt zaciągnął z intencją
    spekulowania bądź zarządzania ryzykiem kursowym (tutaj konieczne będzie
    ustalenie zamiaru kredytobiorcy), gdyż dyrektywa ta chroni jedynie
    inwestorów – to po pierwsze; a po drugie – kredytobiorca nie może
    korzystać jednocześnie z dyrektywy o klauzulach abuzywnych i z MiFID I.
    Jeśli kredytobiorca już skorzystał z dyrektywy o klauzulach abuzywnych,
    odpada stosowanie MiFID i vice versa. W sumie omawiany wyrok, w stosunku
    do wyroku w sprawie Kasler, wydaje się być mało skomplikowany, a wręcz wprost wynika z przepisów MiFID I.

    • Tomasz Nowak | 26 lutego 2017 w 22:34 |

      Niestety poniższe sformułowanie dra Gontarskiego nie jest prawdą:
      “Jeśli kredytobiorca już skorzystał z dyrektywy o klauzulach abuzywnych,
      odpada stosowanie MiFID i vice versa.”
      Nie. MIFID mówi wyłącznie o tym, by szeroko informować klienta o ryzyku. Pod żadnym pozorem nie dopuszcza, by bank sam decydował np. o punktach swapowych, czyli naszym spreadzie (co jest klauzulą abuzywną). Nawet instrument pochodny musi być uczciwy 😉

  2. Tomasz Arasymowicz | 28 lutego 2017 w 16:10 |

    ZAMIAST MANIFESTACJI W SOBOTĘ MANIFESTACJA W ŚRODKU TYGODNIA I MIASTECZKO NA ŻOLIBORZU POD PREZESEM KIEDY P(OSŁY)OSŁY MAJĄ OBRADOWAĆ W KOMISJI HIPOTECZNEJ WEDŁUG MNIE NALEŻY ZORGANIZOWAĆ KONIECZNIE KONFERENCJĘ DLA SĘDZIÓW I SIĘ NA NIĄ ZRZUCIĆ TAK JAK NA POPRZEDNIĄ PTASIARZ Z SBB

  3. trzeba było nie brać kredytu! proste!

    • A to do kogo i na jaki temat? Bo bardzo odkrywcze.

    • Tomasz Nowak | 1 marca 2017 w 16:33 |

      Adeone nie zrozumiał(a), że system działa w ten sposób, iż bez kredytów nie dostałby 9/10 swojej pensji. Współczesny pieniądz jest dlugiem. Ktoś się musi zadłużac – albo państwo, albo obywatele. Bez tego nie ma dzisiejszej gospodarki. I tak to niestety zaprogramowano.

    • Trzeba się teraz najeść tymi kredytami na które harują inni – proste ! Mam nadzieję że po prostu pękną z przejedzenia ! Żądza pieniądza jednak przesłania jasność umysłu co poniektórym, niech więc najedzą się czyimś nieszczęściem do syta ! DO SYTA !

  4. marju73 | 5 marca 2017 w 17:13 |

    Kiedy protest w Warszawie? Druga sprawa co żeście zrobili z tą stroną gdzie już nikt nic nie pisze.Wstyd.Po ludzku, nie wstyd wam że realizujecie to co chcą banksterzy?

  5. Tomasz Arasymowicz | 6 marca 2017 w 05:00 |

    Zamiast
    Manify w sobotę ( Czy jest planowana ? ) manifestacja w środku tygodnia kiedy komisja ds.kredytów hipotecznych
    obraduje ( DRUK 1198 ) miasteczko na Żoliborzu pod prezesem i pod
    Ziobrą ( Ministerstwo Sprawiedliwości ).
    Zorganizować konferencję dla sędziów i z
    udziałem wspierających nas prawników i
    zrzucić się na nią Ptasiarz z SBB

Comments are closed.