Uczciwy pieniądz – wolność dla Polski, dobrobyt dla Polaków

Uczciwy pieniądz – wolność dla Polski, dobrobyt dla Polaków

Uczciwy pieniądz – wolność dla Polski, dobrobyt dla Polaków

Szkic programu społeczno-gospodarczego

Piotr Robert Jankowski
[email protected]


Motto:

Fałszowanie pieniędzy jest zbrodnią zagrożoną karą do 25 lat pozbawienia wolności (art. 310 § 1 polskiego kodeksu karnego).

Polska w XIX wieku była w niewoli zaborców. Dziś jest w niewoli zadłużenia, pieniądza, który jest oprocentowanym długiem. Kto tego nie rozumie, nie ma kompetencji, by odpowiedzialnie zajmować się polityką, której celem powinna być przecież służba dobru wspólnemu. Dzisiaj oprócz wojen konwencjonalnych prowadzi się, często skuteczniejsze, wyrafinowane i niewidoczne gołym okiem wojny gospodarcze. Ich głównym narzędziem i bronią jest pieniądz. Jeśli chcemy odpowiedzieć sobie na pytanie o suwerenność państwa, musimy wpierw spytać, kto jest właścicielem pieniądza i kto odnosi korzyści z jego emisji. Kto, innymi słowy, reguluje ilość i jakość krwi płynącej w gospodarce kraju. Jeśli organizm jest pozbawiony możliwości samodzielnego  wytwarzania właściwej ilości krwi, musimy przeprowadzić transfuzję, aby podtrzymać go przy życiu.  Analogicznie jest z gospodarką. Prawda ta niestety nie jest powszednie rozumiana.

Polska, mimo posiadania nominalnie narodowego banku centralnego, jest pozbawiona podstawowego atrybutu suwerenności, jakim jest emisja narodowej waluty, która powinna służyć sprawiedliwie wszystkim obywatelom. Emitentem polskiej złotówki są głównie zagraniczne banki komercyjne, które zasilają gospodarkę w prawie 40% środków płatniczych brakujących do pokrycia PKB. Problem polega na tym, że robią to komercyjnie, emitując pieniądz na zasadzie obciążonego odsetkami zapisu księgowego. Tak wytwarzany pieniądz, niezbędny do funkcjonowania gospodarki, powstaje z niczego (ex nihilo) i zmusza wszystkich do płacenia odsetkowego haraczu. Społeczeństwo musi się zadłużyć, żeby skonsumować owoce swojej pracy. Na tym polega XXI – wieczne zniewolenie, gdzie okupantem staje się własne państwo, przejęte i kontrolowane przez interesy międzynarodowej finansjery oraz zależnych od niej korporacji. Państwo to pozwala rokrocznie na upuszczanie społeczeństwu krwi (koszt używania dłużnego pieniądza w postaci odsetek i podatków) w ilości stu kilkudziesięciu mld zł. Tę krew trzeba później w mozole uzupełnić, by znów została zabrana.

Smutny jest bilans 25 lat istnienia III RP. Do tego doprowadził i za to jest odpowiedzialny polityczny establishment, który niepodzielnie sprawuje władzę od 1989 r. Aby to zmienić potrzebna jest siła i determinacja wielu ludzi, którzy przede wszystkim będą świadomi podstawowych celów i nie dadzą się podzielić. Dlatego formuła ruchu odnowy państwa powinna być jak najszersza: neutralna ideologicznie i religijnie. Można pozyskać wielu sympatyków dotychczasowych partii  i działaczy społecznych poprzez proces uświadomienia faktów, o których nie mieli pojęcia, a właściwie były przed nimi ukrywane; pod warunkiem nie wikłania się w spory światopoglądowe. Naszą zasadą powinno być: kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Chodzi o sprowadzenie do wspólnego mianownika podstawowych problemów i sposobów ich rozwiązania, stworzenie programu minimalnego, wprowadzającego jednak bardzo gruntowne zmiany. Powinniśmy się skupić na konkretach, które dotyczą większości ludzi i utrudniają im  codzienne życie, czyniąc z państwa wrogą, antyobywatelską instytucję finansowej i prawnej opresji.

 

Kryzys pojęć – kryzys komunikacji

Ideologie, doktryny polityczne dzielą, a nie łączą. Kierują na fałszywe tropy. Tworzą tematy zastępcze, które łatwo stają się narzędziem manipulacji. Są najczęściej kalkami myślenia z przeszłości, które zaciemniają obraz realiów. Tradycyjne pojęcia różnicowania sceny politycznej na prawicę i lewicę są szkodliwe i opierają się na anachronicznych sposobach myślenia rodem z XIX wieku. Dzisiejszy ustrój w postaci socjalizmu korporacyjnego nie jest widoczny przez pryzmat tradycyjnej myśli politycznej.

Uznanie moralnej wyższości własności prywatnej nad publiczną (prawica) straciło sens, kiedy powstały ponadnarodowe korporacje, w istocie prywatne quasi superpaństwa, o trudnym do ustalenia lub anonimowym akcjonariacie, tworzące globalne kartele i monopole. Każdy monopol jest z natury zły i zakłóca funkcjonowanie zdrowej, konkurencyjnej gospodarki (zwłaszcza w obszarze emisji pieniądza). W tej ocenie nie pomoże mu fakt, że jest prywatny.  W tym kontekście szczególnie szkodliwe było lansowanie w Polsce po 1989 r. poglądu o narodowej obojętności kapitału (sprawiedliwość niewidzialnej ręki rynku), który de facto służył krajom swojego pochodzenia i swoim właścicielom, nie zaś interesom Polski i Polaków.

Podobnie głębszy sens straciło pojęcie lewicy, dla której podstawową wartością jest sprawiedliwość społeczna, czyli w politycznej praktyce redystrybucyjne państwo opiekuńcze. Problem polega jednak na tym, że to państwo żyje na kredyt z produkowanego ex nihilo przez prywatnych bankierów pieniądza, uzależniając od siebie coraz większe rzesze biurokratów, urzędników (dystrybuujących pieniądze), tworząc ogromny elektorat, zapewniający skorumpowanej władzy reelekcję. Na tym polega korporacyjny socjalizm, który jest pokraczną hybrydą między państwem socjalistycznym a kartelem bankowym, który zabezpiecza sobie rynki zbytu skazując całe państwa i społeczeństwa na niewolę długu. Politycy lewicowi są w istocie najskuteczniejszymi agentami wielkiego kapitału finansowego, który od zawsze ich korumpował i nimi manipulował. Trudno wyobrazić sobie bardziej wyrafinowaną polityczną hipokryzję.

 

Diagnoza

Polska pod postacią III RP jest produktem nowoczesnego neokolonializmu. Praktycznie brak jest znaczącego, rodzimego kapitału i niezależności w myśleniu ekonomicznym i politycznym. Płace są co najmniej trzykrotnie niższe od tych w krajach zachodnich (biorąc nawet pod uwagę, nie zawsze przecież występujący, czynnik mniejszej wydajności pracy). Nasza pozycja gospodarcza opiera się na taniej sile roboczej i roli poddostawcy dla zagranicznych kontrahentów, a nie na trwałych fundamentach wzrostu opartych o innowacyjność, własne marki i przewagi konkurencyjne. Zostaliśmy pozbawieni nie tylko własnego sektora bankowego, ale przede wszystkim  emisji narodowego pieniądza. Zlikwidowano w praktyce rodzimy przemysł i handel oraz niezależne media. Państwo polskie stało się polem ścierania się i realizacji interesów międzynarodowych korporacji, zewnętrznych wpływów politycznych, różnych lobby i agentur, ale przede wszystkim międzynarodowej finansjery, tzw. rynków finansowych. Mamy więc do czynienia z wydmuszką państwa, która udaje, że nim jest i że spełnia funkcje służebne wobec swoich własnych obywateli.

Najpoważniejszym problemem Polski jest brak suwerenności finansowej, która gwarantuje wszystkim obywatelom uczciwość i bezpieczeństwo funkcjonowania w stabilnych warunkach rozwoju kraju. Podstawowym atrybutem suwerenności państwa jest uczciwy pieniądz, który nie jest narzędziem eksploatacji i zniewolenia. Pieniądz, który jest gwarantem sprawiedliwej wymiany dóbr i usług, który powinien pełnić podstawowe funkcje: usprawnienia wymiany, mierzenia wartości i akumulacji kapitału służącego inwestycjom i rozwojowi społeczeństwa.

W obecnej sytuacji pieniądz jest oprocentowanym długiem i jest emitowany przez prywatne (zagraniczne) banki, których jedynym motywem działania jest zysk, bez względu na koszty społeczne i polityczne. To jest sytuacja niedopuszczalna i niemoralna. Powoduje bezustanny drenaż wartości wypracowanych przez gospodarkę narodową i całe społeczeństwo, zmuszając je do ciągłego zadłużania się idącego w parze z utratą wypracowanego majątku. Instytucja kredytu (np. hipotecznego) powoduje ponadto nadmierny rozrost innego segmentu rynku finansowego – ubezpieczeń życiowych. Źródło głównych dochodów rodziny musi być bowiem ubezpieczone na okoliczność śmierci, która spowoduje brak możliwości spłaty rat kredytowych. W ten sposób rodzina pozbawiona, przez nieuczciwy system, realnych możliwości zapewnienia sobie podstawowego dobra, jakim jest mieszkanie, jest zmuszona ponosić dodatkowy koszt ubezpieczenia swoich przyszłych dochodów przez wiele lat (najczęściej tak długo, jak trwa umowa kredytowa).

W obecnej architekturze finansowej państwa tkwi główna przyczyna wszelakich problemów i bolączek społecznych: biedy, niedożywienia dzieci, niskiej dzietności, upadku służby zdrowia, edukacji, korupcji, a również demoralizacji i degrengolady całych grup zawodowych i środowisk. Bieda, beznadzieja i desperacja rodzi frustrację, gniew i agresję  w rodzinie, w pracy, na ulicy. Bieda i rozpacz jest podstawową przyczyną alkoholizmu, autodestrukcji i samobójstw, w których pobiliśmy niechlubny rekord ( ponad 6 tys. samobójstw rocznie – dwukrotnie więcej niż ofiar wypadków samochodowych; ok. 700 tys. prób samobójczych – liczba porównywalna z ilością rodzin złapanych w pułapkę frankowych kredytów hipotecznych).

Uzdrowienie tej sytuacji wymaga rewolucji w myśleniu i działaniu. Musimy odzyskać władzę nad narodowym pieniądzem, który jest podstawowym atrybutem suwerenności, uczciwości wymiany gospodarczej i sprawiedliwości w stosunkach społecznych. Ta rewolucja musi się dokonać w świadomości wszystkich Polaków. Bez tego będziemy wciąż chorym na białaczkę pacjentem, u  którego leczy się objawowo chroniczny brak odporności, bez postawienia właściwej diagnozy.

Dla gospodarki właściwy krwioobieg to autonomiczna emisja nie obciążonego lichwą pieniądza i sprawiedliwe, i niskie podatki, które obecnie są w znacznym stopniu wysysane na zewnątrz, przez zewnętrzne instytucje finansowe, jako koszt  używania pieniądza. Obecnie wpływy z podatku PIT (ponad 40 mld zł) równoważą koszt obsługi długu publicznego, który by nie istniał, gdybyśmy odzyskali władzę nad narodowym pieniądzem. On we współczesnym świecie jest elementarnym gwarantem suwerenności i pomyślności społeczeństw.

To Narodowy Bank Polski, w miejsce banków komercyjnych, powinien dokonywać emisji (nie oprocentowanego) pieniądza, zgodnie ze swoim konstytucyjnym obowiązkiem. Nie robi tego, ponieważ w konstytucji istnieje równocześnie zapis, który uniemożliwia pożyczania pieniędzy polskiemu rządowi (jak robi to np. bank centralny w USA). Tak więc NBP nie może emitować pieniędzy na potrzeby rządu, ani też wprost na rzecz społeczeństwa czy podmiotów gospodarczych. Może jedynie zasilać komercyjne banki, by te później pompowały w gospodarkę zwielokrotnione sumy jako oprocentowany dług. W chwili obecnej jest to raczej teoria. Obecna różnica między stopami procentowymi w NBP a bankami centralnymi strefy euro i dolara (w tych ostatnich stopy bliskie zeru) powoduje, że gdy rząd polski pożycza pieniądze od banku zagranicznego, ten pożycza je w swojej centrali, która z kolei jest zasilana w pieniądz wykreowany przez zagraniczny bank centralny, po minimalnym koszcie (więc z maksymalnym zyskiem), pod pewne aktywo w postaci obligacji rządowej. W ten sposób państwo polskie pożycza bardzo drogo wydrukowane i oprocentowane przez zewnętrzne instytucje finansowe pieniądze, które są narzędziem uzależnienia i bezprecedensowego rabunku kraju: jednocześnie za pożyczone dolary czy euro kupujemy obligacje państw zachodnich, które są znacznie niżej oprocentowane niż polskie!

Na rynku wewnętrznym sytuacja wygląda tak, że na pokrycie ok. 40% PKB musimy się jako społeczeństwo zadłużyć w zalegalizowanej piramidzie finansowej, której beneficjentem są zagraniczne banki. Czyli, aby skonsumować owoce własnej pracy musimy się zapożyczyć na lichwiarski procent. To pompa ssąco – tłocząca, która wraz z podatkami drenuje z organizmu krew powodując ciągłą anemię. Państwo wzmacnia ten system: pod przymusem prawnym ściąga z obywateli podatkowy haracz, który w ostateczności zasila w znacznej części banki jako zysk odsetkowy od wykreowanych z powietrza pieniędzy (spłata obligacji). Ten mechanizm powoduje trudności w spłacie zobowiązań podatkowych przez obywateli i konieczność kolejnego zadłużania się, żeby spłacić naliczone podatki. Tak zaciska się dłużno – fiskalna pętla na szyi uczciwego obywatela, który jest raczony kolejną reklamową propozycją banku: weź kredyt, aby zapłacić PIT. To zwyrodnienie, świadczące o tym, że system doszedł do ściany jest niestety smutną rzeczywistością, a nie fikcją literacką.

Powiększający się dług publiczny konsumuje w znaczącej części klasa próżniacza i klientela władzy, biurokratyczne państwo ze wszystkimi przybudówkami. Urzędnicza władza jest dla ogółu społeczeństwa nie tylko niepotrzebną pasożytniczą naroślą, generującą konkretne koszty, ale przede wszystkim wytwórcą pracy ujemnej, dewastującej i demoralizującej społeczeństwo. Praca ujemna to suma wszystkich kosztów społecznych, jakie ponosimy przez bezsensowne i nieproduktywne działania biurokracji, za które wszyscy płacimy, a które utrudniają normalne życie, czyli powodują dodatkowe, trudne do oszacowania koszty i problemy.

W takim systemie instytucje finansowe stają się coraz bogatsze, a obywatele i państwo coraz biedniejsi, oczywiście poza wąską grupą beneficjentów tego układu. Zadłużenie rośnie, a jego ciężar jest z dnia na dzień większy. Tymczasem realne bogactwo jest transferowane od obywateli i klasy średniej. Bank tworzy pieniądze niezbędne do życia, po czym je zabiera z systemu (wraz ze spłatą raty kapitałowej) żądając cały czas wypracowania wartości stanowiącej pokrycie dla spłaty kolejnej raty kredytu i odsetek. Konsument odczuwa chroniczny niedobór środków płatniczych w portfelu w stosunku do poziomu cen. W każdą cenę jest wkalkulowany, podwyższający ją znacznie, koszt kredytu, który po spłacie jest kasowany z systemu. Pieniądz jest w ten sposób wycofywany z rynku. Ceny jednak pozostają na niezmienionym poziomie. Stąd permanentny niedobór pieniędzy u konsumenta i przedsiębiorcy oraz konieczność ciągłej walki o nie celem podtrzymania obrotu gospodarczego oraz spłacania rosnącego garba odsetek. System nie kreuje bowiem pieniędzy na odsetki, co oznacza, że trzeba je komuś wyszarpnąć z gardła albo wziąć kolejny kredyt… Paradoksem jest to, że szybszy rozwój gospodarczy implikuje powiększanie się skali zadłużenia państwa, przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych.  W ten sposób system skazuje nas na ciągłą walkę i rywalizację, a nie współpracę.

Tzw. kreacja pieniądz jest więc w swej istocie wycofywaniem pieniądza z obiegu gospodarczego. Wyobraźmy sobie modelową sytuację: mamy na rynku 100 jednostek realnego pieniądza. Klient banku bierze kredyt na 100 jednostek pieniądza kredytowego (stworzonego metodą księgową) i płaci za to 5% odsetek. Następnie spłaca kredyt oddając 105 jednostek. 100 jednostek jest utylizowanych i znika z systemu. 5 jednostek ubywa z rynku, zostaje 95.  Jeśli operację tą powtórzymy 20 razy, z rynku zniknie pieniądz. Pozostanie jedynie posługiwanie się pieniądzem dłużnym, czyli zadłużanie się nawet na spłacanie odsetek.

A jak wygląda to od strony deponenta pieniędzy w banku? Wpłaca pieniądze –tworzy depozyt 100 jednostek, w związku z czym otrzymuje 3% zysku. Bank w oparciu o taką lokatę tworzy 10 razy więcej pieniądza kredytowego (stosowany w praktyce lewar w polskiej bankowości). Z czego wynika, że bank otrzyma zysk od udzielonych kredytów w wysokości 50 jednostek (przy założeniu 5% kosztu udzielonych kredytów). Zysk banku stanowi więc nie 2%, jak się powszechnie uważa, ale 47%. W jakim innym biznesie można uzyskać taką stopę zwrotu i to jeszcze bez ryzyka?

Kredyt z punktu widzenia etyki stanowi podwójną grabież. Na początku następuje monetyzacja dobra: bank tworzy pieniądz ekwiwalentny w stosunku do np. wybudowanego domu. Przywłaszcza więc sobie jego własność. Następnie pożycza wykreowane pieniądze, aby Kowalski, mógł w tym domu mieszkać z rodziną, oczywiście po wzięciu kredytu. Po czym, w miarę spłaty kredytu, likwiduje jego część kapitałową, wcześniej wykreowaną. Kowalski zostaje wiec pozbawiony pieniędzy, które wypracował w pocie czoła. Znikają one bowiem z rynku, będzie mu trudniej zdobyć je na kolejną ratę. Rodzi to dziwną sytuację zdublowanej własności, którą widać najlepiej przy licytacji niespłacanej nieruchomości. Bank sprzedaje nieruchomość, na której ma ustanowioną hipotekę, ale wcześniej sprzedał ją przecież właściciel czy deweloper.

 

Istota kredytu polega na zamianie pieniądza pustego na realny. Nie jest to zwykły zarobek polegający na naliczaniu kosztów amortyzacji (której celem jest odtworzenie zużywającego się środka produkcji) i zysku. W przypadku banku amortyzacja jest czystym zyskiem, bowiem bank nie kupuje kapitału, który się nie zużywa, lecz tworzy go poprzez zapis księgowy, a jednak go amortyzuje. Dowodem na to jest fakt, że pieniądz kredytowy uznaje się za całkowicie zamortyzowany, kiedy suma odsetek przekroczy wartość kapitału.

Powszechną patologię w obrocie gospodarczym i strukturach społecznych można opisać przez pryzmat następujących zjawisk:

  • Powszechna rywalizacja, agresja i walka, zamiast współpracy (wyścig szczurów);
  • Postarzanie produktów, aby nadążyć za rosnącym kosztem używania pieniądza;
  • Nieuczciwość i fałsz w teorii i praktyce technik marketingowych: sprzedaży i reklam, co stało się już akceptowaną przez ogół normą;
  • Konsumpcjonizm, stwarzanie sztucznych potrzeb, żeby w oparciu o nie wykreować nowe produkty na sprzedaż;
  • Obsesja na punkcie wzrostu PKB, który ciągle powiększa zadłużenie państwa i obywateli;
  • Fikcyjna konkurencja między firmami, które na meta poziomie struktur gospodarczych należą często do tego samego właściciela;
  • Koncentracja władzy i pieniądza w rękach nielicznych ponadnarodowych korporacji, które tworzą i regulują globalny rynek, a nie uczciwie w nim uczestniczą;
  • Postępująca anonimowość układów właścicielskich w firmach, które coraz częściej stają się łupem tzw. rynków finansowych;
  • Praca ujemna (nieproduktywna i generująca społeczne koszty) wykonywana przez miliony urzędników państwowych i korporacyjnych, księgowych, doradców podatkowych, itd., obsługujących system kontroli i dystrybucji pieniądza;
  • Szukanie oszczędności kosztem płac pracowników na skutek gigantycznego obciążenia, jakie stanowi dla przedsiębiorcy używanie pieniądza (do 70% ceny produktu stanowią odsetki i podatki);
  • Globalizacja postępująca na skutek ekspansji fiducjarnego pieniądza dłużnego.

Suma towarów i usług sprzedanych za pośrednictwem pieniądza dłużnego przewyższa wielokrotnie realny pieniądz istniejący w systemie bankowym (gotówkę). Każdemu, kto wytworzył i sprzedał jakieś dobro lub usługę wydaje się, że zrobił to za pełnowartościowe pieniądze, jak pełnowartościowa była jego praca. Tak jednak nie jest, ponieważ ten pieniądz był użyty wielokrotnie przez system bankowy do przeprowadzenia różnych transakcji i rozmnożył się, ale w postaci wirtualnej. Kształt tego procesu reguluje, określany przez bank centralny, stopień rezerwy cząstkowej. Ten rozmnożony przez banki bezgotówkowy  pieniądz kredytowy nie jest nawet prawnym środkiem płatniczym. Obywatel natomiast kredyt musi spłacać operując właśnie prawnym środkiem płatniczym. Do innego zresztą, w przeciwieństwie do banków, nie ma dostępu. W efekcie, gdyby niewielka część deponentów poszła w tym samym czasie do banków z żądaniem wypłaty gotówki (wystarczy wycofać ok. 5 % depozytów), okazałoby się, że jej nie ma. Żądanie wypłaty oznacza realne bankructwo systemu bankowego, który ze swej istoty nie jest bankrutem tylko do momentu, kiedy ktoś nie powie: sprawdzam. Żądanie wypłaty obnaża naturę systemu, który jest największą w historii piramidą finansową i największym globalnym przekrętem.

Z charakteru systemu bierze się zrozumiała skłonność wielu przedsiębiorców do ucieczki w umowy barterowe, które dają znacznie większe możliwości realizacji transakcji handlowych bez pośrednictwa deficytowego pieniądza oficjalnego, którego swoją drogą jest bardzo dużo. Oblicza się, że udział realnej gospodarki w wytworzonym przez system pieniądzu wynosi poniżej 1% ! Oznacza to, że mamy ponad 99% nadprodukcję pieniądza! Znajduje się ona jednak w dyspozycji sektora finansowego, który korzystając z tego prowadzi globalną grę spekulując na dowolnym rynku: żywności, nieruchomości, surowców, akcji czy walut. Dotkliwie przekonały się o tym firmy kupujące opcje walutowe oraz  frankowi kredytobiorcy hipoteczni, którym zaaplikowano, bez znieczulenia, ryzykowny instrument pochodny opakowany w umowę kredytową, kliniczny przykład nieuczciwości i rabunkowego charakteru systemu. System ten ma ogromną siłę destrukcji:  jest w stanie zastawiać pułapki i rzucać na kolana całe narody i państwa, pozbawiać ludzi środków do zaspokojenia podstawowych potrzeb i godnego życia. System ten jest zaprogramowany, by generować kolejne poziomy piramidy finansowej i rodzić nowe, coraz bardziej skomplikowane potworki inżynierii finansowej.  Musi uciekać do przodu, inaczej, by implodował. Musi uspołecznić własne straty i koszty a prywatyzować zyski, inaczej by zbankrutował. Gra znaczonymi kartami trwa…

Opisując proces kredytowania z perspektywy klienta banku można stwierdzić, że system pożycza  przyszłe, nie istniejące jeszcze, dochody, (badanie zdolności kredytowej) obarczając je dodatkowym kosztem w postaci odsetek i zabezpieczeń na majątku (np. hipoteka). Tak powstaje pieniądz. Efektem jest to, że jeśli komuś uda się zarobić pieniądze bez zadłużania się, ktoś musi się zadłużyć na taką samą kwotę. Inną makroekonomiczną implikacją  współczesnego systemu finansowego jest istnienie dewastującego gospodarkę cyklu koniunkturalnego oraz inflacji jako immanentnych zjawisk systemowych. Cykl koniunkturalny i inflacja (kamienie filozoficzne oficjalnej ekonomi) to prawdziwe plagi gospodarcze, ale dla wielkiego kapitału wspaniała sposobność dla niewyobrażalnych i realizowanych w skali globalnej spekulacji i zysków.

Z punktu widzenia przedsiębiorcy (ale również konsumenta kredytu hipotecznego) wygląda to jak podatkowo – kredytowa pompa ssąco – tłocząca. Kredyty i podatki są w gruncie rzeczy wyprowadzaniem i utylizowaniem potrzebnych gospodarce pieniędzy. Wygląda to następująco: muszę pozyskać środki pieniężne na rozwój firmy (np. zakup samochodu, nieruchomości). Pożyczam je w banku. Raty kapitałowe nie wchodzą nawet w koszty uzyskania przychodu, czyli powiększają dochód do opodatkowania. I o to chodzi. Aby wykazać zdolność kredytową (otrzymać kredyt, pożyczkę) muszę zapłacić podatek dochodowy. Nie mogę więc przed nim uciec, bo zostanę pozbawiony płynności. Żeby funkcjonować muszę płacić haracz, który w konsekwencji zasila system bankowy. Urząd Skarbowy jest więc poborcą podatkowym działającym na rzecz prywatnych instytucji finansowych, które dzięki temu finansują koszty długu publicznego. Nieprzypadkowo amerykański bank centralny (instytucja prywatna)powstał równocześnie z ustanowieniem podatku dochodowego w USA (1913 r.). Podatek ten miał zapewnić wpływy pobierane pod przymusem państwowym od obywateli, służące spłacie zobowiązań wynikających z zadłużania się państwa kreowanym z powietrza przez Fed pieniądzem (obligacje). Jeśli przedsiębiorca nie chce płacić pośrednio haraczu instytucjom finansowym (podatek dochodowy), zapłaci go bezpośrednio – wylizynguje środek trwały (np. samochód), wpisze go w koszty, ale pod warunkiem podpisania umowy leasingowej z pośrednikiem w postaci instytucji finansowej. Dodajmy jeszcze, że usługi finansowe to jedna z najbardziej uprzywilejowanych form  działalności gospodarczej, swoista enklawa. Instytucje finansowe są niczym świecki kościół, który jest zwolniony z podatku VAT. Zagraniczni akcjonariusze instytucji finansowych nie płacą też w Polsce podatku od dywidendy.

 

Reformy

Zmiana Konstytucji

Zmiana Art. 220 Konstytucji i zapisanie w niej algorytmu emisji pieniądza. Algorytm ten powinien opierać się na zasadzie równoważenia emisją wzrostu PKB i inflacji. Obecny stan prawny wyklucza możliwość finansowania długu publicznego przez polski rząd emisją obligacji kupowanych przez NBP czy też kredytem udzielanym przez bank centralny. NBP powinien być podporządkowany i powinien odpowiadać jedynie przed parlamentem jako najwyższym przedstawicielstwem narodu. Docelowo całkowity zakaz finansowania deficytu budżetowego państwa i gmin długiem. Jedynym beneficjentem emisji pieniądza mogą być polscy obywatele, naród polski jako najwyższy suweren bytu państwowego. Ma to być najistotniejszy i najpilniej strzeżony atrybut wolności Polaków i niepodległości państwa. Bez wolnego i uczciwego pieniądza nie ma wolnej i sprawiedliwej Polski!!!

Przywrócenie realnego znaczenia zapisu konstytucyjnego o monopolu NBP na emisję pieniądza i precyzyjne jego zdefiniowanie (Art. 227).

Zmiana Art. 104 Konstytucji, który zwalnia posłów z odpowiedzialności przed wyborcami („Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców.”).

 

Wprowadzenie renty emisyjnej

W miejsce dotychczasowej emisji pieniądza jako oprocentowanego długu przez zagraniczne banki komercyjne powinien być wprowadzony mechanizm emisji wprost przez NBP, aby społeczeństwo nie musiało się zapożyczać, by konsumować owoce swojej pracy. Lukę nabywczą (niedostateczną ilość pieniądza w stosunku do PKB) należy zapełnić dostarczeniem pieniądza społeczeństwu poprzez comiesięczną wypłatę renty emisyjnej na chronione przed jakąkolwiek egzekucją indywidualne konta pełnoletnich obywateli RP w NBP. Kwestią do dyskusji jest, jaką część tej emisji przeznaczyć na finansowane przez państwo programy o znaczeniu ogólnospołecznym: rozwój infrastruktury, inwestycje w rodzime technologie lub bezpośrednie wspieranie przedsiębiorczości (emisja rozproszona poprzez gospodarkę, a nie przez budżet). Fundamentem jest jednak (bezpośrednie lub pośrednie) uczestnictwo  obywateli w korzyściach wynikających z emisji pieniądza. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której korzyści z emisji pieniądza czerpią bliżej nieokreślone rynki finansowe. Najbliższą idei emisji pieniądza pro publico bono jest dostarczenie znacznej jego części obywatelom wprost. Pewną jej część można przeznaczyć na wspieranie celów istotnych z punktu widzenia całej gospodarki i wszystkich obywateli pod warunkiem stworzenia klarownych zasad, najlepiej określonych w konstytucji. Dodatkową korzyścią istnienia renty emisyjnej jest skuteczna możliwość wpływu na dzietność społeczeństwa poprzez rezygnację z warunku jej wypłaty wyłącznie osobom pełnoletnim. Jeśli każdemu nowonarodzonemu dziecku przysługiwała by renta emisyjna równa osobie dorosłej, Polska była by krajem o najwyższym przyroście naturalnym w Europie. Wypłata renty emisyjnej wychodzi ponadto naprzeciw strukturalnemu problemowi bezrobocia, który będzie coraz większy ze względu na postęp technologiczny ograniczający możliwości zatrudnienia. Nie można dopuścić do spychania coraz większych rzesz ludzi na margines egzystencji ze względu na rozwój technologii, który powinien służyć wszystkim. Ten problem w oparciu o tradycyjne pojęcia ekonomii jest nierozwiązywalny.

 

Powszechna abolicja kredytowa

Należy zlikwidować gigantyczne zadłużenie polskich obywateli i przedsiębiorców (prawie bilion zł), wynikające z narastającej latami luki nabywczej. Pieniądz wyemitowany przez NBP powinien zastąpić   pieniądz kredytowy. Nastąpi monetyzacja istniejących dóbr. Pieniądz realny zastąpi więc w bankach pieniądz dłużny, pod warunkiem zaprzestania tworzenia ex nihilo pustego pieniądza.  W ten sposób na rynek nie wpłynie nowy pieniądz powodujący inflację, zostaną jedynie zlikwidowane przyszłe zobowiązania. Banki komercyjne zaczną udzielać jedynie pożyczek opartych w 100% o pieniądz realny.

 

Likwidacja PIT i podatku od spadku i darowizn oraz PCC

Podatek od dochodów osobistych (PIT) jest podatkiem niemoralnym. Obarcza ludzką pracę (wraz z ZUS-em) bardzo wysokimi kosztami, czyniąc z niej dobro luksusowe. Dodatkowo jest formą haraczu płaconego na rzecz sektora finansowego. W momencie odzyskania suwerennej emisji pieniądza przez państwo polskie, można i należy go natychmiast zlikwidować.

Podatek od spadków i darowizn jest podatkiem antyrodzinnym, który ogranicza przepływ dóbr nie tylko w ramach rodziny, ale w ogóle w obrocie gospodarczym, spowalniając aktywność i przedsiębiorczość. Powinien być również zlikwidowany.

Podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) poza funkcją fiskalną posiada jeszcze ukrytą funkcję inwigilacyjną. Dzięki niemu można rejestrować i kontrolować wszelkie transakcje kupna, sprzedaży, pożyczki czy darowizny celem sprawdzenia czy podatnik nie zataił dochodów i nie zapłacił należnego podatku dochodowego. Tak więc niewinny zakup czy inwestycja może okazać się poważnym problemem.  Jeśli podatnik nie posiada udokumentowanych i opodatkowanych dochodów nawet sprzed wielu lat wstecz, naraża się na karny podatek 75%, co w praktyce oznacza grabież i wywłaszczenie. I w ten sposób wracamy znów do opresji podatku dochodowego. PCC należy również zlikwidować.

Konieczne jest równe traktowanie w zakresie podatkowym polskiego i zagranicznego kapitału, który nie może być uprzywilejowany. System podatkowy powinien być tak atrakcyjny i prosty, by bez żadnych specjalnych ulg przyciągał zagranicznych inwestorów. Prawne wyeliminowanie możliwości dziedziczenia długów.

Podatki powinny być pośrednie o zautomatyzowanym poborze i proste. Cały system podatkowy powinien być opisany na kilku kartkach papieru i zrozumiały dla każdego. Istnienie w Polsce zawodu doradcy podatkowego jest wymownym dowodem zwyrodnienia systemu.

 

Likwidacja ZUS z poszanowaniem praw nabytych

ZUS jako instytucja quasi podatkowa, skamielina poprzedniej epoki, nie ma żadnej racji bytu. Wypłata renty emisyjnej likwiduje jej sensowność w sposób ostateczny, ponieważ wszyscy obywatele bez względu na wiek będą otrzymywać wypłatę przez całe życie z tytułu bycia obywatelami państwa polskiego. Rentę emisyjną można traktować jako minimalną emeryturę czy też minimalny dochód każdego obywatela, uzupełniany o inne samodzielnie wypracowywane dochody. W ten sposób likwidujemy również, dławiący przedsiębiorczość,  obowiązek ubezpieczeń społecznych i patologiczną  narośl na kosztach pracy.

 

Uruchomienie i wsparcie przez władze samorządowe walut lokalnych

Pieniądz lokalny, niedłużny i bezodsetkowy powinien być jednym z głównych gwarantów stabilności i niezależności gospodarki. Należy stworzyć wszelkie warunki w społecznościach lokalnych, by mógł on zaistnieć i być komplementarnym środkiem wymiany do pieniądza oficjalnego (prawnego środka płatniczego). Różnica między pieniądzem państwowym a lokalnym powinna polegać na tym, że ten drugi powstaje w wyniku tzw. emisja rozproszonej, czysto rynkowej i spontanicznej oraz jest jedynie ekwiwalentem realnej wymiany gospodarczej; a ten pierwszy jest wynikiem regulacji ogólnych o prawnym środku płatniczym, które tworzą ramy dla architektury finansowej i bezpieczeństwa  państwa.

 

Powołanie komunalnych banków hipotecznych

Należy stworzyć sieć komunalnych banków finansujących non profitowo budownictwo mieszkaniowe. Każda rodzina powinna mieć prawo, bez wpadania na całe życie w pułapkę lichwy, do zabezpieczenia podstawowego dobra, jakim jest mieszkanie, bez pasożytniczych pośredników w postaci banków i deweloperów, bez konieczności uczestnictwa w rynku, na którym sztucznie zawyża się i podtrzymuje ceny. Banki takie powinny spełniać również funkcje lokalnych kas oszczędnościowych – pożyczkowych oraz obsługiwać gminy w zakresie usług finansowych i wspierania rozwoju, a zwłaszcza infrastruktury likwidując zarazem gigantyczne zadłużenie polskich samorządów. Powstanie banków municypalnych, służących wspólnotom lokalnym,  może być również bardzo skutecznym narzędziem oddolnej repolonizacji sektora bankowego.

 

Zlikwidowanie problemu hipotecznych kredytów walutowych

Walutowe kredyty hipoteczne (zwłaszcza frankowe) stały się ekonomiczną bronią masowego rażenia 700 tys. polskich rodzin. Są one w istocie bardzo ryzykownymi instrumentami pochodnymi opakowanymi w umowy kredytowe, które urągają podstawowym normom etycznym obowiązującym banki jako instytucje zaufania publicznego. Instrumenty te są wyjątkowo perfidne: nie dają możliwości odwrócenia pozycji z krótkiej na długą i są w praktyce dożywotnie, a nawet dziedziczne. Dlatego należy doprowadzić do ustawowego lub sądowego przewalutowania takich umów z uwzględnieniem kursu waluty z dnia podpisania umowy. Takie rozwiązanie zastosowano już w niektórych krajach zachodnioeuropejskich. Uwolni ono ogromny, zamrożony, potencjał tkwiący w społecznej i ekonomicznej aktywności polskich rodzin.

 

Likwidacja finansowania partii przez budżet, odpowiedzialność polityków i rewolucja moralna

Likwidacja dotowania z budżetu państwa partii politycznych, które stały się zabetonowaną oligarchią sprawującą nieprzerwanie władzę na mocy układu okrągłostołowego. III RP jest narzędziem neokolonializmu gospodarczego, dławiącego rozwój  gospodarczy, pomyślność i zamożność obywateli, którzy w poczuciu beznadziei braku szans życiowych są zmuszani do masowej emigracji, która jest już dwukrotnie większa niż w najczarniejszym okresie stanu wojennego w PRL. Kwintesencją systemu politycznego III RP jest korupcja, demoralizacja i deprawacja klasy politycznej, która wysługuje się obcym interesom i lobbystom. Temu też służy głównie aparat państwowy opłacany przez obywateli z podatków. Demokracja, prawa jednostki, wolność słowa i wypowiedzi, wolność gospodarcza, wolny rynek to pojęcia, które zamieniły się w karykaturalne atrapy. Polskie elity polityczne włożyły dużo pracy w to, żeby  z cynizm uczynić cnotą, a moralność zamienić na hipokryzję.

Dlatego należy przywrócić fundamentalną zasadę odpowiedzialności cywilnoprawnej polityków za składane obietnice wyborcze. Zasada ta została podważona przez precedensową uchwałę SN z 20 września 1996 r.

Systemu nie da się zreformować trzeba go całkowicie odrzucić! Przerabialiśmy już w PRL hasło: socjalizm tak, wypaczenia nie. Trzeba stworzyć nową architekturę finansową, opartą na poszanowaniu  godności i podstawowych praw człowieka i obywatela. Nowy ład ekonomiczny ma służyć Polakom, a nie tzw. rynkom finansowym oraz interesom kontrolowanych przez nie korporacji. Zmiany muszą być rewolucyjne i spójne. Bez tego będą tylko retuszem fasadowej demokracji.