Kaczyński, oddaj nasze 100 mld-ów

PISowska Rada Polityki Pieniężnej nie objaśniła Prezesowi, że:

  • Dopuszczając do tego, że w ogromnej masie bilansowej pojawiły się w Polsce kredyty uzależnione od kursu waluty obcej i oprocentowane zgodnie z zagraniczną stopą referencyjną, bank centralny w dużej mierze stracił możliwość wpływania na politykę pieniężną w naszym kraju. NBP wraz z RPP nie wypełnili swojej ustawowej powinności, bo wyzbyli się jedynego skutecznego oręża, którym dysponują – a więc efektywnego regulowania systemu finansowego (poprzez krajowe stopy referencyjne).
  • RPP od kilku lat nie jest w stanie wypełnić zakładanego celu inflacyjnego (tak będzie również i w tym roku), a mimo to nie podejmuje skutecznych działań by to zmienić. Rada Polityki Pieniężnej przemilcza oczywisty fakt, że utrzymywania w systemie finansowym tak dużego balastu związanego z kredytami indeksowanymi kursem waluty obcej, powoduje bardzo silny czynnik deflacyjny. Bo skoro banki na każdy miliard dzielonego kredytu „frankowego”, ściągają dziś z rynku prawie 2 miliardy – to z kraju znika realnie pieniądz.
  • Choć RPP zdaje sobie sprawę, że kredyty „walutowe”, [59]:
    (i) przyczyniają się do zwiększenia wahań w cyklu koniunkturalnym,
    (ii) redukują skuteczność krajowej polityki pieniężnej,
    (iii) stanowią wyzwanie dla stabilności systemu finansowego,
    (iv) zwiększają ryzyko działalności banków,
    (v) hamują popyt wewnętrzny,
    (vi) zwiększają skalę zadłużenia zagranicznego,
    (vii) przyczyniają się do zmniejszenia wiarygodności Polski,
    (viii) generują coraz większe ryzyko prawne dla systemu,
    (ix) drenują kapitał z naszego kraju,
    (x) i powodują ogromne koszty społeczne, [60-62] – to członkowie Rady oficjalnie nie widzą problemu. Tylko po co nam taka Rada?

 

PISowska Premier nie przekazała Prezesowi, że:

  • W Polsce zabiliśmy klasę średnią. Tę, która po roku 2000 zaczęła trochę więcej zarabiać – na tyle by nie wyjechać z Polski, i nie czekając na cudowne „3 miliony mieszkań”, zaczęła realizować plany życiowe w kraju ojców. Dzięki działaniom polskiego rządu, klasa średnia posłużyła jako narzędzie do tańszej obsługi długu zagranicznego. I jest tak w dalszym ciągu wykorzystywana. Dziś mamy „ponad 600 tyś kredytów o LTV >80%, w tym ponad 200 tys. kredytów o LTV > 100%. Wzbudza to obawy o sytuację kredytobiorców, którzy zostali objęci procesami windykacyjnymi (część z nich pomimo sprzedaży nieruchomości zostałaby z wysokimi zobowiązaniami)”, [63]. W samym tylko 2016 roku „około 100-150 tys. osób było dotkniętych problemem obsługi tych kredytów, ale należy pamiętać że część kredytów zagrożonych została już wcześniej sprzedana przez banki.”
  • Dzięki stymulowanemu przez rząd boomowi kredytowemu doszło do nieuzasadnionego wzrostu cen mieszkań, co wymusiło zadłużanie się kredytobiorców (także złotowych) na coraz wyższe kwoty, [64]. Dziś owocem boomu kredytowego jest ujemna luka w finasowaniu zagranicznym (165 mld). Rząd korzysta głównie z tego, że kredyty „walutowe” (170 mld) są zabezpieczane instrumentami pochodnymi odniesionymi do kursu walut obcych. Czyli banki zabezpieczają się od ryzyka kursowego, a rząd przy okazji znajduje chętnych na swój dług. Natomiast systemowe rozwiązanie problemu kredytów CHF (zamknięcie luki) uwolniło by państwo od możliwości przenoszenia kryzysu przez system bankowy, [65]. Tylko, że nie jest to priorytet rządu, który woli chronić, wynaturzony brakiem nadzoru, sektor bankowy.
  • Rząd nie reformuje wydatków publicznych, bo woli się zadłużać. Przez to wyhodowaliśmy w Polsce bardzo nietypową strukturę bilansów bankowych. Sektor zarabia głównie na zadłużającym się państwie, [66] i grabionych gospodarstwach domowych, [67] – natomiast zdecydowanie mniej wspiera przedsiębiorców. Banki w Polsce nie muszą podejmować wysiłku inwestowania w gospodarkę, bo nasze państwo ułatwia osiąganie zysków bez ponoszenia ryzyka. W krajach Unii Europejskiej ten bilans jest dokładnie odwrotny – tam sektor bankowy bardziej pożycza przedsiębiorcom, budując lokalny przemysł, handel i usługi, [68].
  • Co więcej – rządy w Polsce systematycznie i z premedytacją opóźniają wdrożenie jakiejkolwiek inicjatywy Unijnej, zmierzającej do uregulowania sektora finansowego. Dwuletnia opóźnienia mieliśmy zarówno z wprowadzeniem dyrektywy MIFiD, jak i dyrektywy o kredycie konsumenckim. Rzutem na taśmę zostaje obecnie wdrażona dyrektywa o kredycie hipotecznym (choć już dawno powinna), a dyrektywa regulujące ochronę finansów publicznych przed kosztami ratowania banków (Resolution) – przepadła – mimo, że już od 1 stycznia powinna w pełni działać! Wspomnieć także należy o ciągle niewypowiedzianych umowach BIT (Bilateral Investment Treaties), które po wstąpieniu do Unii winny zostać zakończone, a dzięki którym lobby bankowe straszy rząd rzekomymi pozwami. Sprawa rozwiązania umów BIT ugrzęzła w gabinecie ministra Morawieckiego, i ani ruszy, [69]. A tymczasem, u Angeli Merkel, która postraszyła Prezesa arbitrażem międzynarodowym, od dawna nie ma ani BITów, ani możliwości przerzucenia kosztów stabilności systemu bankowego na konsumenta, [70]. Kanclerz Niemiec nie ogłasza również publicznie, że Volkswagen nie naprawi samochodów z silnikami Diesla, bo właściciele benzyniaków … czuli by się poszkodowani!

9 Comments on "Kaczyński, oddaj nasze 100 mld-ów"

  1. Henry Lee | 26 lutego 2017 w 20:58 |

    Z netu, bardzo ciekawe:

    Bujalski: Czego dotyczyło drugie orzeczenie Trybunału dotyczące kredytów we frankach szwajcarskich – w sprawie Banif Plus Bank? Wiemy, że odróżnieniu od pierwszej sprawy w postępowaniu uczestniczył polski rząd…

    Dr Waldemar Gontarski: W sprawie Banif Plus Bank (sygn.
    C-312/14 – przyp. red.) w toku postępowania polskie władze
    bezskutecznie przekonywały Trybunał do niewydawania rozstrzygnięcia
    niekorzystnego dla banków, a czyniły to w szczególności argumentując, że
    stwierdzenie nieważności postanowień walutowych zawartych w umowach
    kredytów denominowanych i w konsekwencji orzeczenie obowiązku
    przewalutowania takich kredytów, mogłoby spowodować daleko idące
    negatywne konsekwencje dla rynku finansowego. Jak argumentował
    przedstawiciel polskiego rządu, przewalutowanie kredytów walutowych
    kursu z dnia ich udzielenia mogłoby się wiązać z obniżeniem wyceny
    większości takich kredytów o ok. 30-40% i mogłoby wygenerować po stronie
    banków straty w wysokości nawet kilkudziesięciu miliardów złotych.
    Trybunał w ogóle nie wziął pod uwagę tego typu przesłanek finansowych,
    gdyż z punktu widzenia prawa unijnego są one bez znaczenia. Wyrok ten
    opiera się na dyrektywie o klauzulach abuzywnych i na dyrektywie MiFID I
    (dyrektywa 2004/39 – przyp. red.). Trybunał podtrzymał swoje stanowisko
    zawarte w wyroku w sprawie Kasler. Natomiast novum rozstrzygnięcia luksemburskiego w sprawie Banif Plus Bank
    polega na tym, że klient może korzystać z ochrony przewidzianej
    przepisami MiFID I, jeśli nie zamierza wyłącznie uzyskać z kredytu
    funduszy na nabycie dobra konsumpcyjnego, lecz jednocześnie ma zamiar
    zarządzać ryzykiem kursowym czy spekulować kursami wymiany walut obcych,
    co stanowi już zamiar inwestycyjny, a nie tylko konsumencki. Po prostu,
    zdaniem Trybunału kredytobiorca zawierający umowę o kredyt walutowy
    może korzystać z ochrony MiFID, jeśli taki kredyt zaciągnął z intencją
    spekulowania bądź zarządzania ryzykiem kursowym (tutaj konieczne będzie
    ustalenie zamiaru kredytobiorcy), gdyż dyrektywa ta chroni jedynie
    inwestorów – to po pierwsze; a po drugie – kredytobiorca nie może
    korzystać jednocześnie z dyrektywy o klauzulach abuzywnych i z MiFID I.
    Jeśli kredytobiorca już skorzystał z dyrektywy o klauzulach abuzywnych,
    odpada stosowanie MiFID i vice versa. W sumie omawiany wyrok, w stosunku
    do wyroku w sprawie Kasler, wydaje się być mało skomplikowany, a wręcz wprost wynika z przepisów MiFID I.

    • Tomasz Nowak | 26 lutego 2017 w 22:34 |

      Niestety poniższe sformułowanie dra Gontarskiego nie jest prawdą:
      “Jeśli kredytobiorca już skorzystał z dyrektywy o klauzulach abuzywnych,
      odpada stosowanie MiFID i vice versa.”
      Nie. MIFID mówi wyłącznie o tym, by szeroko informować klienta o ryzyku. Pod żadnym pozorem nie dopuszcza, by bank sam decydował np. o punktach swapowych, czyli naszym spreadzie (co jest klauzulą abuzywną). Nawet instrument pochodny musi być uczciwy 😉

  2. Tomasz Arasymowicz | 28 lutego 2017 w 16:10 |

    ZAMIAST MANIFESTACJI W SOBOTĘ MANIFESTACJA W ŚRODKU TYGODNIA I MIASTECZKO NA ŻOLIBORZU POD PREZESEM KIEDY P(OSŁY)OSŁY MAJĄ OBRADOWAĆ W KOMISJI HIPOTECZNEJ WEDŁUG MNIE NALEŻY ZORGANIZOWAĆ KONIECZNIE KONFERENCJĘ DLA SĘDZIÓW I SIĘ NA NIĄ ZRZUCIĆ TAK JAK NA POPRZEDNIĄ PTASIARZ Z SBB

  3. trzeba było nie brać kredytu! proste!

    • A to do kogo i na jaki temat? Bo bardzo odkrywcze.

    • Tomasz Nowak | 1 marca 2017 w 16:33 |

      Adeone nie zrozumiał(a), że system działa w ten sposób, iż bez kredytów nie dostałby 9/10 swojej pensji. Współczesny pieniądz jest dlugiem. Ktoś się musi zadłużac – albo państwo, albo obywatele. Bez tego nie ma dzisiejszej gospodarki. I tak to niestety zaprogramowano.

    • Trzeba się teraz najeść tymi kredytami na które harują inni – proste ! Mam nadzieję że po prostu pękną z przejedzenia ! Żądza pieniądza jednak przesłania jasność umysłu co poniektórym, niech więc najedzą się czyimś nieszczęściem do syta ! DO SYTA !

  4. marju73 | 5 marca 2017 w 17:13 |

    Kiedy protest w Warszawie? Druga sprawa co żeście zrobili z tą stroną gdzie już nikt nic nie pisze.Wstyd.Po ludzku, nie wstyd wam że realizujecie to co chcą banksterzy?

  5. Tomasz Arasymowicz | 6 marca 2017 w 05:00 |

    Zamiast
    Manify w sobotę ( Czy jest planowana ? ) manifestacja w środku tygodnia kiedy komisja ds.kredytów hipotecznych
    obraduje ( DRUK 1198 ) miasteczko na Żoliborzu pod prezesem i pod
    Ziobrą ( Ministerstwo Sprawiedliwości ).
    Zorganizować konferencję dla sędziów i z
    udziałem wspierających nas prawników i
    zrzucić się na nią Ptasiarz z SBB

Comments are closed.