Swapy i koszty  kredytów „frankowych”?

W ostatnim czasie pojawiło się wiele publikacji  na temat  kredytów frankowych, a właściwie kredytów  złotowych indeksowanych do CHF.   Umowy o tego typu kredyty zawierają klauzulę indeksacyjną, na podstawie której kwota  kredytu w PLN podlega waloryzacji za pomocą indeksu  opartego o relację  PLN do CHF, co odróżnia je od kredytów walutowych udzielanych w walucie obcej. Publikacje te nie zawsze są nowatorskie/ odkrywcze, bo dziennikarze przekazują jedynie to, co uda im się zebrać, np. z uzasadnień sądów. Dlatego ważne są głosy ekspertów, szczególnie godne polecenia są opracowania  prof. Ewy Łętowskiej,  która  od strony prawno – sądowej wyłożyła „kawę na ławę” czyli wszystko. Kto  zamierza sprawę kierować do sądu, powinien się z nimi zapoznać. Także głosy ekonomistów (m.in. prof. J.Kseń, prof. R.Gwiazdowski, dr P. Mielus) wniosły wiele nowych, ciekawych wątków, wymagających niekiedy wyjaśnienia albo sprostowania.

Artykuł autorstwa Ireneusza Łazarskiego – prawnika, biegłego rewidenta. Absolwenta ekonomii i finansów Georgetown University, Washington

Szkoda, że w debacie głosu nie zabierają  banki,  a jeżeli już, to niezbyt obiektywnie, czego przykładem jest tzw, „Poradnik frankowicza”  opublikowany w DGP w maju br. To banki  mają pełny  obraz sytuacji, więc mogłyby wiele wyjaśnić i podjąć np.  negocjacje w celu koncyliacyjnego  i korzystnego dla wszystkich  rozwiązania, bez kierowania spraw do sądów. Banki mają wszystkie dane, zaś „frankowicz”  może cokolwiek ustalić dopiero po uzyskaniu danych z banku,  a z tym banki się ociągają. Niełatwo też łatwo znaleźć specjalistę ds. finansów, więc frankowicze” pozostają często bezradni  i skazani na niedookreślone obietnice kancelarii prawnych. A bez współpracy  z ekspertem finansowym prawnik niewiele zrobi.   Banki  mają wielu specjalistów, więc też przewagę, przy okazji kreują nieco rzeczywistość oraz mity, jak np. w „Antyporadniku frankowicza”; co jest nazwą właściwszą od oryginału. Wiele z zawartych tam mitów udało się skomentować a nawet podważyć (!?) w moim artykule z dnia 28.08 br. (dostępnym na  stronie www.bankowebezprawie.pl).  Jeden z  tych mitów głosi, że  „kredyty  frankowe powodowały konieczność ponoszenia ogromnych kosztów różnic kursowych i ryzyka walutowego”. Ale bankowcy zapominają, że zawarte umowy o kredyt takich pozycji kosztów nie zawierają, bo nie mogą. Art.69 prawa bankowego nie przewiduje w definicji kredytu kosztów różnic kursowych i ryzyka kredytowego.  Ale mit ten trzyma się mocno, choć nieco osłabiony, bo  indeksacja kredytów złotowych do CHF nie wymaga od banku zaangażowania waluty obcej, bo indeks to tylko liczba,  czyli iloraz wartości PLN i CHF. To skąd te koszty i dlaczego  o nich  tak głośno ?

Mit o tych kosztach głoszony jest zapewne po to, by jakoś uzasadnić  zyski banków z indeksacji (vide bankowe opcje walutowe w latach 2007-2009)  i  twierdzić np., że banki ponosiły także ryzyko walutowe i koszty indeksacji. Nadaje się przy tym walucie CHF znaczenia innego niż to wynika z  umowy o kredyt, wręcz odwracając rolę  walut PLN i CHF. A to z kolei pozwala wprowadzić zainteresowanych, także wielu analityków, w błąd. Ten błąd powoduje, że   kredyty złotowe indeksowane do CHF  przybierają niejako postać kredytów walutowych w CHF, co implikuje konieczność  zawierania transakcji FX Swap i ponoszenia  kosztów, na rzecz  innych banków, najczęściej zagranicznych.    Prawdą jest, że transakcje  swapowe banki zawierają niemal codziennie, więc  ten mit ma związek z rzeczywistością.  Są one zawierane  dla utrzymania płynności, zabezpieczenie ryzyka kursowego, walutowego, zamiany walut, przesuwania terminów rozliczenia transakcji, czyli umożliwiają  zamykanie otwartych pozycji walutowych w celu zachowania równowagi bilansowej. Swapy stanowią istotny element funkcjonowania banków, ale ich koszty, nawet jeśli miałyby jakiś związek z kredytami indeksowanymi, to nie mają związku z jakąkolwiek umową o taki kredyt. A to oznacza, że  są to koszty banku, a nie frankowicza.

Banki nie tylko ponoszą koszty swapów, ale też  na nich zarabiają. Ich efekt finansowy zależy przede wszystkim od znajomości rynków finansowych, sposobu zarządzania bankiem, posiadanych zasobów walutowych a także udzielanych kredytów w walutach.  Swapy są zawierane na różne pary walutowe, jednak tu chodzi o parę PLN/CHF, bo tylko taka para może być jakoś wiązana z kredytami indeksowanymi do CHF. Niektórzy twierdzą,  że ze względu na małą  płynność rynku swapów PLN/CHF, do zabezpieczeń stosuje się także inne  pary np.  EUR/PLN i EUR/CHF, co może zwiększać ich koszty.

Jak wiadomo kredyty złotowe indeksowane do CHF są kredytami złotowymi a nie walutowymi w walucie obcej, jak przedstawiają to banki. Umowa  kredytu złotowego indeksowanego   do CHF  zawiera instrument finansowy  pochodny, w którym dochodzi do przeszacowania PLN przy użyciu indeksu PLN/CHF.  Indeksowany złoty pozostaje nadal złotym, i taki zapis  w księgach banku obowiązuje. Indeksowania, począwszy od przeliczenia wypłaconych  PLN na CHF, naliczania rat,  odsetek,   są  zapisami księgowymi, które nie są oparte o rzeczywiste przepływy  walut, są tylko efektem przeliczeń z użyciem  indeksu. Indeksowanie to nic innego jak aktualizacja wartości  w PLN zgodnie z klauzulą indeksacyjną, możliwe że abuzywną. Waluta CHF nie jest tu niezbędna.  Indeksacja nie   zamienia  ról waluty PLN i  CHF,  bo przedmiotem indeksacji (definiendum) jest PLN, a indeks PLN/CHF (definiens) jest tylko narzędziem.

Po wypłacenia kredytu w PLN, bank, zgodnie z  zawartą klauzulą, której status prawny jest bardzo wątpliwy,  przelicza wartość  PLN na CHF po kursie kupna z tego dnia, ale nie zmienia to pozycji waluty,  bo bank  jej nie nabywa  ani nie sprzedaje. Jest to transakcja nierzeczywista (zapis księgowy), początkująca proces indeksacji. Podstawą zapisu w księgach banku jest zgodnie  z umową PLN (waluta kredytu, spełnienie świadczenia), a  zapis indeksacyjny w CHF jest  jedynie pomocniczy; może on być pozabilansowy albo nawet pominięty. Załóżmy jednak, że zapis w CHF pojawia się w banku, co oznaczałoby otwarcie nierzeczywistej pozycji długiej w walucie i  zamknięcie pozycji w PLN.  Jak to się wówczas miałoby do zapisów umowy, w której walutą kredytu jest PLN? Czym wówczas różniłoby się rozliczenie  tych kredytów indeksowanych od  kredytów walutowych w CHF? Ano niczym, i chyba o to chodzi bankom,  bo np.   bieżące informacje przekazywane klientom tylko w CHF, miałyby  ich w tym utwierdzać. To jest ze strony banków nadużycie, a w analizach prezentowanych przez specjalistów finansowych, poważny błąd.

Nie można zgodzić się z stwierdzeniem  dr. P. Mielusa (vide: Wpływ sanacji kredytów frankowych na rynek swapów walutowych w PLN, 2017), że wraz z udzieleniem kredytu w PLN powstaje w banku jakaś pozycja walutowa krótka,  bo niby skąd?. A gdyby powstała,  to w przypadku wzrostu kursu CHF przynosiłaby bankowi straty, a nie ogromne zyski. Nie można zakładać, że na klauzulach indeksacyjnych banki miałyby tracić a zarabiać na swapach,( choć takie przypadki mogły się zdarzyć do połowy roku 2008). Dlatego stwierdzenie o pozycji walutowej krótkiej należałoby potraktować jako „teoretyczne rozważanie”, bo byłaby to  sztuczna pozycja, nie mająca związku z umową o kredyt.   Tzw. uprawnienia z indeksacji (słuszne czy nie), zgodnie z zawartą umową, są  powiązane z PLN a nie z CHF. Jeśli bank w związku z umową kredytową  wykazywałby pozycję w walucie obcej, to tylko w celu  indeksowania pozycji PLN, a nie otwarcia nowej pozycji walutowej, bo nie ma ku temu podstaw. Natomiast jeśli bank zamienia pozycję w PLN na walutową (jak  dla kredytu walutowego w CHF), to postępuje niezgodnie z zawartą umową o kredyt. Banki oczywiście mogą stosować różne rozwiązania księgowe, dodatkowe zapisy w walutach, otwierać pozycje krótkie, długie, tworzyć rezerwy itp., ale te wszystkie  rozwiązania ewidencyjne nie mogą mieć wpływu  na stosunek prawny wynikający z umowy o kredyt.

W tym miejscu warto zauważyć, że w 2010-2011 roku banki mocno sprzeciwiały się nowym regulacjom umożliwiającym frankowiczom spłaty rat w walucie obcej, co w świetle bieżących interpretacji wydaje się co najmniej dziwne (vide: sanacja kredytów wymagałaby przewalutowania na PLN z ogromną stratą dla banków, czyli przyjmuje się, że są to kredyty w walucie obcej).  Gdyby taki kredyt był typowo walutowy,  to spłata rat w CHF byłaby dla banku tylko korzystnym ułatwieniem, ale w przypadku kredytów indeksowanych  spłata kredytu w walucie CHF pozbawiała banki znacznej części zysków z indeksacji.

Dr. Melus w swoim opracowaniu pomija fakt (zapomina???)  że to PLN jest walutą kredytu, więc  pozycja długa  w PLN ma tu decydujące znaczenie.   Założenie odwrotne tj, przyjęcie, że udzielenie kredytu indeksowanego rozpoczyna się od pozycji walutowej długiej jest  rozumowaniem błędnym, bo po pierwsze do takiej transakcji nie dochodzi (klient nie sprzedaje bankowi waluty), a po drugie zrównuje kredyty złotowe indeksowane z kredytami typowo walutowymi. To jest błąd popełniony, chyba nieumyślnie, przez  dra. Mielusa, ale przez banki – to już niekoniecznie. Wnioski z analizy tych kredytów nie mogą być identyczne, bo różnią się one znacząco, i pod względem prawnym i ekonomicznym. W przypadku kredytu w walucie CHF, następuje przepływ  waluty, a w banku  powstaje pozycja długa w CHF, która wymaga zabezpieczenia (np. Fx swap). Natomiast w przypadku kredytów złotowych indeksowanych  zachodzi przepływ tylko w złotych, powstaje pozycja długa w PLN   i taką pozostaje, także po indeksacji.  Nie ma potrzeby  takiej pozycji zabezpieczać żadnymi instrumentami, np.  swapami walutowymi.

Kredyt indeksowany do waluty obcej, wbrew temu co pisze dr. Mielus, nie stanowi  składnika portfela walutowego a twierdzenie, że jego  sanacja ma polegać na przewalutowaniu na PLN jest niedorzeczne,  bo  kredyt ten jest już w PLN. Sanacja tych kredytów wymaga jedynie rozstrzygnięcia, czy zastosowana klauzula indeksacyjna  jest abuzywna, czy nie (i czy umowa może być kontynuowana).  Jeśli tak,  to podlega ona wyeliminowaniu, ale żadne pozycje walutowe nie ulegają zmianie. Zachodzi jedynie konieczność skorygowania przez bank naliczeń dodatkowych odsetek i przeszacowań  będących efektem indeksacji. A to rzeczywiście osłabi pozycję banku, bo zmniejszą się jego zyski z oprocentowania (sic) i  aktywa w złotych, nie w walucie obcej. A korzyścią kredytobiorcy będzie jedynie zmniejszenie bieżącego długu wobec banku kredytodawcy.  Pomijam tu przypadki, w których konsekwencją uznania klauzul indeksacyjnych za abuzywne, będzie stwierdzenie nieważności albo unieważnienie umowy kredytowej. O tym pisze znakomicie  Prof. Ewa Łętowska.

Kredyty udzielone w walucie obcej oraz  kredyty złotowe indeksowane do  CHF różnią się i nie  można ich traktować jednakowo, jak to uczynił prof. Piotr Mielus w swoim opracowaniu  „Wpływ sanacji kredytów frankowych na rynek swapów walutowych”, zakładając np. że pierwszą transakcją  w związku z udzieleniem  kredytu złotowego indeksowanego jest nabycie przez bank  CHF od klienta a następnie wypłacenie  kredytu w PLN. Wypłata kredytu w PLN jest transakcją rzeczywistą, a  rzekomy zakup waluty od kredytobiorcy niestety nie. Nie można prawidłowo przedstawić rzeczywistego stanu kredytu rozpoczynając od fikcyjnej transakcji.

Udzielenie i wypłata kredytu w PLN  indeksowanego do CHF  powoduje w banku wypływ  PLN (pozycja długa), Nic więcej,  bank nie nabywa waluty  CHF od klienta, ani też klient takiej waluty nie sprzedaje bankowi, jak sugeruje dr. Mielus. Nie można sztucznego zapisu indeksacyjnego traktować jak rzeczywistej transakcji. Podobnie spłaty kredytu realizowane w PLN nie zmieniają pozycji w walutach obcych banku (nie ma przepływu waluty obcej). Natomiast  jeśli bank równolegle dokonywał zapisów w CHF, były one jedynie pomocnicze, wtórne, albo  pozabilansowe,  przydatne tylko w celu indeksowania  pozycji złotowych.  Jednak nie mogą one zmieniać  pozycji długiej waluty PLN na CHF.

Indeksacja złotego nie zmienia jednostki  indeksowanej ani pozycji waluty. Indeksowanie  stosowane jest powszechnie na  giełdach, w tym towarowych. Jeśli indeksujemy  cenę pszenicy (lot)  wg wskaźnika wzrostu cen ropy,  to  ten lot pszenicy nie staje się  ropą naftową. Tak samo jak indeksowany złoty nie staje się frankiem szwajcarskim.

Jeśli bank jednak przyjmował zasady rozliczenia kredytów w PLN indeksowanych do CHF  w taki sam sposób jak dla  kredytów  udzielonych w walutach obcych, to transakcji swapowych nie może przypisywać do kosztów kredytu złotowego indeksowanego, bo żadne zabezpieczenie kursowe, czy walutowe nie jest potrzebne. Jednak jeśli  bank tak postępował, to celem tego zabiegu mogła być np. chęć  wpływania na wzrost kursu CHF, co niewątpliwie miało miejsce i było dla banków korzystne (wzrost wartości indeksu).

Jeżeli bank miał wystarczające źródła własne finansowania kredytów w walutach obcych,  tzn.  posiadał wystarczające kapitały w CHF, to udzielając kredytów w walucie obcej  nie musiał ponosić kosztów zabezpieczeń  kursowych ani walutowych. Taka sytuacja nie ma jednak  związku z kredytami złotowymi  indeksowanymi.

Jeśli bank nie miał własnych źródeł finansowania kredytów walutowych a mimo to  ich udzielał, to koszty transakcji FX Swap niewątpliwie ponosił, narażając się też na ryzyko. Nie ma to jednak związku z zawartymi umowami o kredyty złotowe indeksowane do CHF, ale  z analizy rynku finansowego wynika, że w takiej sytuacji znalazło się wiele banków,  stąd koszty zabezpieczeń ryzyka walutowego i kursowego. Ale są to  koszty zabezpieczeń kredytów udzielanych w walutach obcych a nie  kredytów złotowych indeksowanych.

 

Ireneusz Łazarski

Prawnik, biegły rewident,

Absolwent ekonomii i finansów,

Georgetown University, Washington, DC