Pozytywne skutki przewalutowania kredytów na Węgrzech.
Węgry podobnie jak wiele innych państw w dużej mierzę rozwiązały problem z toksycznymi kredytami „w walutach”. W ramach powrotu do rodzimego pieniądza kredyty zostały przeliczone na forinty po bardzo preferencyjnych kursach. Ponadto węgierski Sąd Najwyższy uznał, że banki nieprawidłowo ustalały spready walutowe i bezprawnie jednostronnie podnosiły oprocentowanie. Banki zostały zobowiązane do zwrotu nienależnie pobranych kwot przez ich zaliczenie na poczet kapitału lub wypłatę bezpośrednio kredytobiorcom nawet po kilka milionów forintów (1 mln forintów to ponad 14 tys. zł).
Obecne regulacje były poprzedzone innymi działaniami, mającymi chronić oszukanych obywateli, które rząd węgierski zaczął podejmować już pięć lat temu. Najbardziej skomplikowane
i kontrowersyjne z nich to tzw. tama kursowa. W tym przypadku ustalano sztuczny kurs wysokości 180 forintów za jednego franka. W czasie podpisywania pierwszych umów na początku stulecia kurs franka oscylował wokół 150 forintów, a przez większość 2014 roku wokół 250 forintów.
Najdalej idącym krokiem ze strony państwa jest masowy wykup mieszkań tych dłużników, którzy – zgodnie z prawem – stracili dach nad głową. Ustanowiony w tym celu państwowy fundusz wykupił od banków do końca 2014 r. 14 tys. nieruchomości. Dzięki temu ich użytkownicy nie znaleźli się
na bruku, ponieważ w zamian za opłacanie czynszu mogli pozostać w swoich domach
czy mieszkaniach. Celem funduszu jest wykupienie do końca 2015 r. 25 tys. mieszkań o wartości 100 mld forintów.
Usunięcie klauzul niedozwolonych z umów kredytowych pozytywnie wpływa na całą gospodarkę. Wielu Polaków brało udział w demonstracjach w Budapeszcie, popierając decyzje węgierskiego rządu. – Jechaliśmy tu kilkanaście godzin, żeby pokazać, że jesteśmy braćmi, Polak Węgier dwa bratanki – mówi jedna z uczestniczek takich manifestacji. – Przyjechałam tutaj nacieszyć się wolnością, bo w swoim kraju tego nie mam. – płacząc dodaje inna Polka w Budapeszcie. Pytaniem jest, czy polski rząd zrobi wreszcie coś dla swoich obywateli?….i zrobi w końcu coś dobrego?…
I.B.
Podwaliny pod zmiany przeprowadzone przez Orbana dały wyroki Sądu Najwyższego oraz tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego. Dla porządku poniżej najważniejsze z nich:
Orzeczenie Sądu Najwyższego (grudzień 2013) – Kredyty we frankach są zgodne z prawem, a kredytobiorcy muszą brać pod uwagę ryzyko kursowe. Kredytobiorcy muszą ponosić konsekwencje zmiany kursu franka, zaś banki nie dopuściły się w tej kwestii żadnych nieetycznych działań. Ryzyko walutowe zostało też przez węgierski SN uznane niejako za równowagę dla bardziej korzystnych warunków, jakie Węgrom oferowały kredyty w franku.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego (marzec 2014) – Ustawodawca może ingerować w treść umów banków z kredytobiorcami, a zmiany te mogą nawet działać wstecz. Trybunał podkreślał, że „w wyjątkowych warunkach” można ustawowo bronić konsumentów. Jednocześnie TK zaznaczał, że jeśli rząd zdecyduje się na ustawową ingerencję w kredyty, to musi „uwzględnić interesy obu stron”, a więc banki nie mogą w efekcie takich działań ponosić dużych strat.
Orzeczenie Sądu Najwyższego (czerwiec 2014) – w sprawie spreadów. Węgierski wymiar sprawiedliwości uznał, że bank nie sprzedaje samej waluty, a więc nie ma prawa przeliczać rat na podstawie różnych kursów. SN stwierdził, że spread powoduje trudności dla klienta w oszacowaniu, jaki będzie realny koszt kredytu. Dlatego też najlepiej by było, gdyby frankowcy spłacali swoje długi w oparciu o średni kurs ogłaszany przez bank centralny.
Autor wspomina o jednym z rozwiązań przyjętych w przeszłości przez Orbana tzw. “tamie kursowej” – czyli sztucznym kursie spłaty kredytów frankowych. Można bez większego błędu przyjąć, że np. w roku 2014 był on ok 25-30% niższy od kursu rynkowego. Jednakże należy dodać, że nic nie było za darmo. Różnice w tak wyliczonych ratach były księgowane na osobnych kontach, a kredytobiorcy byli i są zobowiązani do spłaty tej różnicy po roku 2017 roku wraz z odsetkami. Tak więc było to to raczej coś w rodzaju częściowych “wakacji kredytowych”. Faktem jest, że odsetki od tej prolongaty spłaty były naprawdę symboliczne.
Zdecydowanie natomiast będę polemizował z Autorem artykułu w kwestii sformułowania, iż forinty zostały przeliczone po “bardzo preferencyjnym kursie”.
Zastosowany przez Orbana kurs wymiany, to standardowy średni kurs wymiany z okresu lipiec-listopad 2014. Skoro cała operacja została przeprowadzona w 2014 roku, to można z przybliżeniem powiedzieć, ze był to kurs z dnia wejścia ustawy. Nie wiem, gdzie Autor widzi tu “preferencyjność” ?
To tak, jakbyśmy w Polsce, przyjęli dzisiaj ustawę po kursie np.3,85 i ogłosili, że jest to wybitnie preferencyjny kurs dla kredytobiorców….
I ostatnia uwaga – a propos wpisu Autora o dobroczynnych skutkach usunięcia klauzul niedozwolonych.
Otóż należałoby zauważyć, że w przypadku Węgier tamtejsze SN oraz TK zakwestionowały li tylko sposób kalkulacji spreadów. Natomiast nie zakwestionowały samych kredytów jako takich, oraz nie podważyły kursów inicjalnych przeliczających franki na forinty. A de facto, to jest najistotniejsze w przypadku chociażby pozwów zbiorowych, które prowadzimy przeciwko bankom w Polsce.
Co oczywiście nie zmienia mojej opinii, iż totalnym nonsensem i abstrakcją jest istnienie umów kredytowych obarczonych wadą prawną, jaką jest istnienie w nich klauzul niedozwolonych.
Model węgierski z przeliczeniem na sztywno kursu w warunkach polskich to masakra. Vide propozycja PiS ze stycznia – deklaracji frankowicza na “przewalutownie” po kursie z 14 stycznia czyli ok. 3,50 pln za 1 chf – co dla kredytobiorców z okolic 2008r, gdy frank stał w oklolicach 2 pln za 1 chf – których jest najwięcej – jest liną, kamieniem i skokiem do wody…
Zdecydowanie lepsze dla polskich kredytobiorców są orzeczenia sądów w Chorwacji, czy Hiszpanii, czy też ostatnie uchwały parlamentu ukraińskiego, nakazujące przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu na życzenie klienta banku.
Drugą wadą tego rozwiązania jest zaangażowanie finansów publicznych państwa w pomoc oszukanym kredytobiorcom – stoi to w rażącej sprzeczności z deklaracją środowiska polskich frankowiczów, że nie chcą pieniędzy ze środków publicznych tylko zwrotu własnych pieniędzy wyłudzonych przez banki nielegalnymi, toksycznymi umowami. Czylii nikt nie musi płacić – banki po prostu nie zarobią tyle ile zaplanowały na przekręcie walutowym. A sam artykuł jako analiza tego co dzieje się w temacie przewalutowań w sąsiednich państwach jest ok. Pozdro.
Frank był po 2 zł, gdy brałem kredyt. Pani w banku POWIEDZIAŁA, że kurs nie wzrośnie. Teraz frank jest prawie po 4 zł. Oszustwo.
W debacie w PAŃSTWOMIASTO – padło b. wiele ciekawych stwierdzeń. M in. opisywanuy był mechanizm namawiania do brania “kredytów frankowych” w końcówce 1 dekady XXIw. https://www.youtube.com/watch?v=pO5pSusk_ZU
A gdzie zdrowy rozsądek? Podobnie pani w banku mogła POWIEDZIEĆ, że za 30 lat w weekend będzie słonecznie.
Jeśli zadzwonisz do np. ubezpieczalni samochodów w kwestii OC i powiesz, że podoba Ci się ich oferta – zostanie to nagrane i potraktowane jako ustne zawarcie umowy- w prawie polskim nie można sobie od tak pewnych rzeczy mówić – co z pełna premedytacją wykorzystują tego typu instytucje – zadzwoń do rzecznika ubezpieczonych, tysiące ludzi płaci różnym firmom kasę, za to, że powiedziało jedno słowo nie tak przez telefon i nie ma odwołania. Dlaczego zatem urzednicy, eksperci Expanderów i innych firm “doradczych”, politycy i bankierzy maja mieć możliwość nie tylko paplania głupaot ale celowego wprowadzania w błąd innych? Uważasz, że to właściwe? Możesz sobie mówić co chcesz w prywatnych rozmowach a nie wtedy, gdy rozmawiasz z urzedu lub w charakterze zawierania umowy handlowo-prawnej. 20 lat prania naszych mózgów przez neoliberalne media doprowadzają do tego, że wszystkie winy systemu jednostka bierze na siebie a każdą próbę obrony praw obywatelskich nazywa socjalizmem… Doś tego bełkotu. Sorry…
@gość
Mimo, ze uważam się za przedstawiciela zdroworozsądkowego podejścia do wielu tematów, tow tej kwestii trochę się z Tobą nie zgodzę… Dlaczego ?
Z jednego powodu – banki w Polsce są instytucjami zaufania publicznego. Z tego względu, to co robią powinno się opierać na bardzo specyficznych zasadach – w tym, na pełnym zaufaniu ich Klientów.
Jak się wybieram do notariusza (też osoba zaufania publicznego), to również obdarzam go zaufaniem i wierzę, że swoje czynności przeprowadzi z dochowaniem należytej staranności.
i tego samego oczekuje od banków… a właściwie, chciałbym oczekiwać…
Masz rację, ale frankowicze postąpili wbrew tej zasadzie. Nie ma czegoś takiego jak zaufanie do kursu franka. Jeśli wiem, że rata z dnia na dzień może wzrosnąć dwa razy, to omijam z daleka taki kredyt.
@Gość
Dyplomatycznie tylko mogę powiedzieć – mądry Polak po szkodzie…
Natomiast, cały czas jednak będę się upierał, że inne standardy powinny obowiązywać przy obcowaniu z instytucją uznaną jako tą “zaufania publicznego”.
Chciałbym też nadmienić, że w latach boom-u na kredyty, prawie wszyscy ignorowali obawy związane ze zmianami kursu franka – vide słynny anty-KNF-owski apel PiS przeciw ograniczaniu kredytów w frf..
No i mamy jeszcze te nieszczęsne klauzule niedozwolone…
Widze trolik Gość wylazł …
Niestety nie wierzę w spełnienie obietnicy przez PiS i zaczynam układać sobie w głowie spłatę 30 metrów przez całe życie. Niech żyje POLSKA
nawet o 2:33 nad ranem, nasz forumowy troll nie odpuszcza.. Nie masz na nic wpływu człowieku, czas leci, a ja już 1/3 okresu kredytowania mam za sobą, a ty co osiągnąłeś? pochwal się 😀
Trolu bankowy, czemu ciagle wystepujesz jako gosc, a nie jako doradca kredytowy banku X ? Brak odwagi cywilnej?
Nie możemy każdej osoby tu zaglądającej traktować jako trolla bankowego. Nie przesadzajmy z tym 😉 Każdy ma prawo mieć wątpliwości i zadać pytanie nie obawiając się, że zostanie obrazony. Informujmy, tłumaczmy, przedstawiajmy fakty. Niech każdy Gość czuje się jak gość – nie intruz. Nie ma co się obawiać pytań – prawda się obroni. Banki kłamia i kradną i to wystarszy. Pozdro dla wszystkich – także dla zadających trudne pytania, lub wierzących w narrację banksterskiego lobby. 🙂
Kłamią? Rozumiem, że masz dowód na to, że bank zrobił coś, co nie jest zgodne z umową kredytową, którą podpisałeś. Tylko nie odpowiadaj, że kłamią, bo frank skoczył do 4 zł. Kradną? Zgłoś kradzież na policję.
No trol jak nic 🙂 80 groszy nadal placa wam czy im blizej wyborow tym stawki wyzsze?
@gość
Hmm… nie będę się upierał, że Banki zrobiły coś niezgodnego z umową…
Tylko co zrobić, jeśli taka umowa jest…hmmm… lekko niezgodna z prawem (a w każdym razie obarczona wadą prawną…)?
Czy postępowanie zgodne z umową, która jest niezgodna z prawem, jest postępowaniem zgodnym z etyką instytucji opartej na “zaufaniu publicznym” ?
Że tylko do etyki to sprowadzam…
Widzę, że żyjesz naprawdę w matrixie:
Gigantyczne oszustwo Rezerwy Federalnej – W dniu 16 lutego 2012 roku Lord James Blackheath, członek brytyjskiej Izby Lordów, przedstawił dowody oszustwa Rezerwy Federalnej i innych banków na sumę 15 bilionów dolarów.
https://www.youtube.com/watch?v=CLoLdr4K7ec
Biliony od Rezerwy Federalnej:
https://www.youtube.com/watch?v=PLgOckIbC-M
Jak USA stworzylo kryzys – Prezes FED nie wie gdzie sie podzialo 500 miliardow:
https://www.youtube.com/watch?v=h4E4hr64UaE
Powiązaniach, między bankami i rządem przed kryzysem 2008:
https://www.youtube.com/watch?v=TAHY8NsW0ns
TVN: „Brytyjski bank HSBC zapłaci rekordową karę – co najmniej 1,9 mld dolarów – za udział w skandalu z praniem brudnych pieniędzy – poinformowały agencja Bloomberg i dziennik „New York Times”.”Tylko w latach 2007-2008 przez HSBC przepłynęło z Meksyku do USA 7 mld dolarów, z czego znaczna część miała pochodzić z handlu narkotykami. Amerykanie podkreślili też niejasne powiązania HBSC z saudyjskim bankiem Al Rajhi, który w ocenie USA służy globalnym organizacjom terrorystycznym do transferu pieniędzy.”
Wyborcza.biz: „Pięć globalnych banków zapłaci łącznie 3,4 mld dol. za to, że ich pracownicy wspólnie manipulowali kursami walut. To efekt śledztwa nadzorców finansowych z USA, Wielkiej Brytanii i ze Szwajcarii. Regulatorzy z obu stron Atlantyku wpadli na trop dochodowej, ale nielegalnej działalności pracowników banków HSBC, Royal Bank of Scotland, UBS, JP Morgan i Citigroup po publikacji Bloomberga z czerwca 2013 roku. Anonimowi rozmówcy z branży finansowej przekonywali wtedy dziennikarzy agencji, że traderzy z największy globalnych banków inwestycyjnych od lat wspólnie manipulują rynkiem, zarabiając dzięki temu gigantyczne pieniądze.Śledztwo wykazało, że pomiędzy 1 stycznia 2008 r. a 15 października 2013 r. bankowcy łączyli się w grupy i wymieniali poufnymi informacjami na temat zamówień klientów na specjalnych czatach.”
Poszukaj samodzielnie – bo nie starczy miejsca na dalsze przyklady…