O psie i ogonie – komentarz do sejmowego wystąpienia prezesa NBP

Marek Belka, prezes NBP, podczas swojego środowego wystąpienia w Sejmie
Zdj.: Marek Belka podczas swojego środowego wystąpienia w Sejmie.

 

Marek Belka przedstawiając w ubiegłą środę 22.07.2015 r. w Sejmie sprawozdanie z działalności  banku centralnego odniósł się do problemu kredytów frankowych, pewnie i pryncypialnie odrzucając wołania kredytobiorców żądających sprawiedliwości. Jeszcze w lutym tego roku prezes NBP łajał bankowców mówiąc:

Zastanowicie się państwo nad kwestiami etycznymi w działaniu banków oraz ochroną konsumenta.

Stając kilka miesięcy później przed posłami miał już inne widzenie rzeczywistości.

Pomysły przewalutowania kredytów mogą destabilizować banki, a prawie połowa banków w naszym kraju jest polska i to Polska będzie musiała płacić za ich ewentualne kłopoty – stwierdził.

 

Trudno zrozumieć co miał na myśli. Przewalutować można bowiem zobowiązanie, które powstało w innej walucie. Tymczasem niemal wszyscy kredytobiorcy w Polsce otrzymali  na konta złotówki. W złotym polskim spłacają raty kapitałowe, w złotym polskim płacą odsetki i wszystkie inne zobowiązania. Większość z tzw. „frankowiczów” nigdy nie widziała nawet jednego banknotu franka szwajcarskiego. Chyba, że na zdjęciu. Ich problem polega na tym, że wysokość spłacanych rat jest obliczana na podstawie kursu franka. Nie wiadomo jak to pogodzić  z prawem bankowym, które stanowi, że umowa kredytowa powinna wskazywać kwotę i walutę udostępnianego kredytobiorcy kapitału. Także ujęta w Kodeksie cywilnym waloryzacja odnosi się do równoważenia zobowiązań, a nie do kreacji nieproporcjonalnych zysków.

Co ciekawe, przepisy odnoszące się do kredytów denominowanych i indeksowanych  pojawiły się w prawie bankowym dopiero w 2011 roku. A przecież, jak to lubią mówić sami bankowcy – prawo nie działa wstecz. Ponadto umowy kredytowe zawierają szereg zapisów, na mocy których banki używają kursu franka szwajcarskiego do swobodnego zwiększania zadłużenia klientów. Klauzule te Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta uznał za zabronione. Zabronione u nas zarówno w bankach polskich, półpolskich, ćwierćpolskich i całkowicie niepolskich.

Zgodnie z prawem europejskim, co polskiemu rządowi przypomniała niedawno Komisja Europejska, za kłopoty bankowych oddziałów odpowiadają ich centrale. Stosowne nowele ustaw opracowuje właśnie parlament. Jakim to sposobem prezes Belka chce obarczyć Skarb Państwa winą za toksyczne produkty bankowe?  Oczywiście pomijając niesławną propozycję PO, która zawierała takie możliwości.

Nasze banki są inne niż banki na świecie (…) „w Polsce ogon nie macha psem”

obrazowo wyjaśniał Marek Belka.

Warto sprecyzować co jest psem, a co jego ogonem. W normalnym świecie rządzi gospodarka. Sektor bankowy jest tylko jednym z jej elementów. W naszym kraju trudno odnieść podobne wrażenie. Któż inny, poza bankami, mógłby całkowicie lekceważyć porządek prawny i być pewnym swojej bezkarności. Kto inny miałby takich obrońców
w partii rządzącej, w banku centralnym, w ministerstwie finansów. Czy to przypadek, że nasz rząd zaciągał w zagranicznych bankach pożyczki denominowane do franków szwajcarskich? Tych wątków prezes Belka nie poruszał. Nie obyło się jednak bez wycieczki do naszych „bratanków”.

Na Węgrzech problem kredytów frankowych był problemem makroekonomicznym, społecznym. Nie można było tego nie zrobić. W Polsce to taki problem nie jest, a jeżeli jest,
to tylko dlatego, że jest to w interesie określonej grupy społecznej, a poza tym zbliżamy się
do wyborów, więc trzeba coś ludziom rzucić

– przekonywał prezes NBP

W zasadzie trudno nie przyznać Markowi Belce racji. Zarzynając się, pracując po 20 godzin na dobę, pożyczając pieniądze od krewnych i przyjaciół, oszukani kredytobiorcy sprawiają, że ich kłopoty nie są „makroekonomiczne”. Oczywiście jest to wyłącznie ich problem, że pożyczając 300 tysięcy zł  po 7 latach regularnych spłat wszystkich rat są dzisiaj winni bankowi prawie 500 tysięcy złotych. Podczas gdy ich mieszkania i domy nie są obecnie na rynku warte połowy kwoty zadłużenia. Nie można zatem być bezczynnym. Jak nie wiadomo co robić, to może warto posłuchać ważnych prezesów.

Idąc za ukrytą radą Prezesa NBP, kredytobiorcy oszukani przez banki powinni rozważyć  drogę obraną wcześniej przez Łotyszy, Węgrów, Portugalczyków i przestać spłacać swoje zobowiązania. Nagle ich problemy staną się kwestiami „makroekonomicznym”, ale wtedy Pan Prezes Belka będzie krążył po stołecznych salonach zasmucony, że jego imieniem nazywano nie tylko jeden z podatków, ale także gigantyczny kryzys w Europie Środkowo-Wschodniej. Kolejny kryzys wywołany chciwością banków.

 

/pwk/