Umowy  frankowe to  opcje z lat 2004-2009

Prezes Glapiński ogłosił, że  polskie banki mają się dobrze, oraz że  NBP im pomoże w „przewalutowaniu kredytów  walutowych, dla których potrzebne jest rozwiązanie systemowe”, ponieważ  sądy rozstrzygają sprawy „bez zachowania sensu ekonomicznego, abstrahują od  wartości pieniądza, przez co system społeczno – ekonomiczny doznaje szkody” – tak m.in rektorzy czterech znanych uczelni ekonomicznych.

Autor: Ireneusz Łazarski, Biegły rewident, prawnik, Absolwent ekonomii i finansów, Georgetown Univ, Washington D.C.

Artykuł opublikowany wcześniej na łamach Gazeta.pl.

Do interesujących wniosków doszedł Sąd Okręgowy w Warszawie, który  wyrokiem z 21 grudnia 2020r.,sygn. akt: XXVI GC 586/20, orzekł był, o zgrozo, na korzyść przedsiębiorcy! Stwierdził np., że bank jest instytucją zaufania publicznego. Analizując  też fakty,  ustalił przyczynę nieważności umowy,  świadczenia stron,  eliminując tym samym  rozważania na temat kursów (bo świadczenia w złotem).  Nie znalazł też problemów z określeniem terminów przedawnienia a sprawę mnożenia  kondykcji zignorował,  bowiem ustalił kto i ile świadczył , a różnica, jako bezpodstawne wzbogacenie podlega zwrotowi . To jak w zgodnie pracującej  firmie: księgowy ustalił źródła i sumy liczb, a prawnik  dokleił paragrafy z komentarzem. Wszystko w jednym procesie!  W ten sposób  I Prezes  SN M. Manowska ma odpowiedzi na wszystkie pytania. Skoro w  trosce o zdrowie, Sędziów nie zwołała z powodów znacznie  ważniejszych,  w tej sprawie wystarczyłaby  lektura  orzeczenia  SO z 21 grudnia pozwala odpowiedzieć na  pytania,   zadanie należałoby  uznać za  wykonane.

SO w Warszawie  swoje ustalenia szczegółowo opisał i uzasadnił.  Dostrzegł, że sprawa dotyczy kredytów złotowych, nie walutowych,  w których za pomocą indeksu  niezwiązanego ze świadczeniem stron, ów złoty jest indeksowany/waloryzowany, uznając to w rozpatrywanym przypadku za dopuszczalne (działalność gospodarcza). Proceder indeksacji  w umowach z konsumentami jest zabroniony, więc  jej  wyeliminowanie wydawałoby się kluczowe. A tu sąd rozstrzygnął  nie  orzekając o  abuzywności!

Uzasadniając przyczyny nieważności umowy, Sąd Okręgowy, w podtytule „Umowa kredytu jako umowa wykorzystująca konstrukcję instrumentu finansowego…”  dodał – „słapa walutowo- procentowego CIRS”. Analizując nieobiektywnie, udało się  znaleźć   uchybienie. To nie  CIRS, bo ów ma dwie nogi, dwa kursy itd.;  nie odwiodło to jednak Sądu od  prawidłowości oceny efektów owego derywatywa.  Dodając nieco  faktów i kilku  ekonomicznych zwrotów, można zobrazować  mechanizm działania tegoż tajemnego instrumentu.

Otóż, przedstawiciel  – handlowiec, pośrednik, rzadko finansista, w imieniu banku przekonał Kowalskiego o zaletach kredytu indeksowanego (niskie stopy, mała zdolność). Informuje więc bank o sprzedaży  umowy na 100 tys. zł. Kowalski  nie musi nigdzie chadzać, bowiem  zgodnie z dostarczonymi i podpisanymi dokumenty, bank  zapisuje:

  • kupiono od Kowalskiego 000 CHF po 2 zł/szt. Kowalski  franków nie miał, więc je dostarczy później z procentem ( należność),  za co bank winien mu 100 tys. złotych.
  • By uregulować wobec Kowalskiego długna  100 tys.zł., na podstawie zawartej umowy bank wypłaca  mu 100 tys.zł w formie kredytu.  Po dodaniu  zapisu wewnętrznego złote znikają,  pozostaje tylko należność frankowa  z odsetkami.

Pierwszy zapis  to samodzielna transakcja.  Drugi – to zapis rozliczeniowy, czyli forma zapłaty/ rozliczenia transakcji pierwszej , nadająca jej  formę kredytu hipotecznego.  Ale stosunek zobowiązaniowy w całości definiuje zapis nr 1.  Udzielając kredytu, który pokrywa zobowiązanie za nabyte franki, bank ustawił Kowalskiego na pozycji „krótkiej”, bo  sprzedał  franki,  których nie dostarczył.   Tak bank nabył pozycję „długą”, czyli prawo do waluty.  Zamiast kredytu, Kowalski pierwej zawarł  kontrakt na  opcję walutową,  której stał się wystawcą.  skoro przyszedł po złote  na zakup nieruchomości, bank  ubrał transakcję  w zapisy tworząc „quasi umowę  o kredyt”. Jej  celem jest zapłacenie  bankowi za franki ( w ratach, z odsetkami, indeksacją, spredami itp.).  Dalsze zapisy to już  accidentalia negotii (szczegóły), wzmacniające pozycję banku, bowiem  jej  essentialia definiuje kontrakt na opcję. Przykład:  odrębne konto jest wymogiem dla rozliczeń  instrumentów finansowych, z którego bank pobiera  należne mu kwoty. Tym sposobem, nie informując o czymkolwiek,  bank wciągnął  Kowalskiego w grę na kursach, bowiem wymiany zdań na temat ryzyka dot. spreadów  w żadnej  mierze nie można uznać za informację istotną.   Była to  sztuczka marketingowa, by poszerzyć rynek opcji  o  konsumentów, na którą skusiło się wielu,  także tych którzy mieli już kredyty ze stopą  7-8%, bo tańsze, bo niższe wymogi wypłacalności, łatwiejsze w otrzymaniu.  Mechanizm i wbudowany  w umowę,  przynosił bankom dochód nawet  bez zmiany  indeksu, a  wzrost je zwielokrotniał. Doklejając  kredyt hipoteczny do opcji, bank  nie zostawił Kowalskiemu wyboru; uwiązał go na dziesiątki lat bez możliwości reagowania. Postawił też w sytuacji gorszej niż w latach  boomu na opcje w latach2007-2009; tam instrument był płynny, klient wiedział, co kupuje, płacił niewielką marżę  itd.

Klauzula indeksacyjna  to  instrument finansowy, o którym mowa w art. 2.1 pkt 2c ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi oraz par.3 ust 3,4 i 10 oraz par. 8  Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 12 grudnia 2001 r. w sprawie szczegółowych zasad uznawania, metod wyceny, zakresu ujawniania i sposobu prezentacji instrumentów finansowych, o czym Kowalski  nie jest informowany. Wiedząc o tym ,umowy zapewne  by nie zawarł (art. 84 KC). A jej forma  jest sprzeczna z naturą  stosunku prawnego tj. umowy kredytu (art. 58 KC).

Konstrukcja umowy narusza też   przepisy ustawy w zakresie praw i obowiązków instytucji finansowych dot.  obowiązków informacyjnych  i oceny adekwatności  usług. Nie dokonano oceny, czy jest dla klienta odpowiednia. Obowiązki  te, przewidziane w ww. ustawie, są również opisane w  art. 19 dyrektywy 2004/39/WE, co zauważył Sąd.

A  opcja walutowa –  to  umowa, w której nabywca uzyskuje prawo do kupna  waluty, a wystawca  zobowiązuje się ją dostarczyć. Instrumentem pierwotnym jest kurs PLN/CHF.  Transakcja ta ryzykiem obciąża wystawcę, nabywcy(bankowi) przyznaje  prawo,  a  na  wystawcę nakłada obowiązek. To opcja typu Call, odmiana bermudzka; nabywca realizuje  prawo  w określonych przedziałach czasu do zakończenia kontraktu.  Najczęściej używa się  jej   wtedy, gdy mamy przekonanie  o wzroście indeksu bazowego, tu kurs PLN/CHF. Długoterminowe szacunki zakładały wzrost  indeksu, więc po stronie nabywcy ryzyko było żadne. Jeśli trend  jest znany, trudno znaleźć wystawcę opcji typu Call, bo strata wówczas jest  oczywistością.  Ale banki znalazły na to sposób, ubrały opcję  w formę kredytu hipotecznego, unikając tym samym konieczności  rozmowy o opcjach, słapach, foreksach i rynkach finansowych. Teraz  banki zgodnie z notowaniami  opcji, naliczają i pobierają swoje należności z wydzielonego konta;  nie jest przypadkiem, że przez wiele lat, bo wtedy efekty indeksacji  rozciągnięte  w czasie  są mniej widoczne.

W latach 2007-2009  wystawcami opcji  były firmy.  Wbudowanie ich do umów hipotecznych pozwoliło rozszerzyć proceder  o rynek osób fizycznych. Nie jest przypadkiem, że takich właśnie  umów nie  oferowano firmom prowadzącym księgi;  samo jej  księgowanie nasuwa wiele pytań.  Funkcjonowały poza obrotem  gospodarczym,   więc  nie były badane przez  biegłych rewidentów.  Mógł je zastrzec nadzór bankowy tj. KNF, ale pierwej należałoby  problem ten dostrzec.   Przygotowaną przez KNB w marcu 2006 roku Rekomendację S  dot. ekspozycji kredytowych zabezpieczonych hipotecznie zignorowano, zarzucając jej  faworyzowanie banków  i utrudnianie  dostępu ludności do tanich kredytów.  Wbrew temu co stwierdzili niedawno rektorzy, wiedzy ekonomicznej raczej kredytobiorcom zabrakło, co skrzętnie wykorzystali ci,   co  mechanizmy obrotu derywatywami, w tym opcjami,   poznali i  lepiej i wcześniej.

 

Ireneusz Łazarski

prawnik, biegły rewident,

absolwent ekonomii i finansów,

Georgetown University, Washington D.C