Niedziela, 28 czerwca 2015 roku. Kolejny protest. Tym razem poświęcony pamięci tragicznie zmarłych kredytobiorców.
W tym dniu o godzinie 16 przed oddziałami banków w całej Polsce grupy kredytobiorców zapaliły znicze.
Oraz umieściły symboliczne klepsydry.
Banki w Polsce oferowały, głównie w latach 2007 – 2008, kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Jak się okazało, są to toksyczne, niezgodne z prawem instrumenty finansowe. Banki, świadomie i z premedytacją oszukiwały i nadal oszukują Polaków. „Frankowe kredyty hipoteczne” sieją niewyobrażalne negatywne skutki nie tylko finansowe w skali gospodarki narodowej i gospodarstw domowych, ale są źródłem życiowych i rodzinnych tragedii. Ile jest ofiar bankowych oszustw? Trudno powiedzieć. Szerokim echem odbiło się samobójstwo frankowicza z Bielska-Białej. Winę za to ponoszą banki i państwo, które stoi po stronie finansowych oszustów a nie po stronie obywateli.
Akcja „Bankowy Znicz” ma za zadanie zwrócić uwagę Polaków na konieczność podjęcia pilnych działań ustawodawczych ograniczających bankowe bezprawie oraz respektowania przez banki i rząd praw konsumenckich, by takie zdarzenia nie mały więcej miejsca.
Niestety, w większości przypadków Polacy płaczą i płacą. Bankowe ciężary znoszą w zaciszu swych mieszkań i domów. Nie zrzeszają się, nie wychodzą na ulice i nie domagają się głośno swoich obywatelskich i konsumenckich praw. Bezczynnie czekają, myśląc, że zrobi za nich to ktoś inny…
I chociaż akcja nie była masowa (a przecież kredytobiorców walutowych, w tym przede wszystkim „frankowiczów”, jest w Polsce prawie 1,5 mln!), to jednak stanowiła znak, że ludzie ciągle mają nadzieję, że przyszły rząd pomoże rozwiązać ich problem.
Traktowanie banków jako najwyższego dobra, co przy lada okazji artykułował dobitnie wicepremier oraz minister finansów w jednaj osobie Jacek Rostowski, musi się skończyć.
Rządzący muszą zrozumieć, że tym najwyższym dobrem są ludzie.
I nie traktowani zbiorczo, jako tzw. społeczeństwo, ale każdy człowiek indywidualnie.
Nie żądamy pomocy Państwa w spłacie już zaciągniętych kredytów. Ale wprowadzenia instrumentów prawnych, które z „pańszczyźnianych” kredytobiorców uczynią nas faktycznymi partnerami banków. Nie może bowiem być tak, że ryzyko związane z wahnięciami kursów ponosi jedynie słabsza strona. Nie mówiąc już o dezinformacji podczas zawierania umów
– powiedział Piotr Cybułka, jeden z manifestujących.
Na naszych oczach pada mit banku jako instytucji zaufania publicznego. Szereg przypadków, publikowanych również i na naszych stronach, świadczy, że najczęściej są to instytucje nastawione na jak najwyższy zysk.
I to za każdą cenę.
Pora więc, by instrumenty prawne zmusiły je do pokazania bardziej ludzkiego oblicza.
Również wobec tych, którzy już zostali ukredytowani, często wiele lat temu.
Nie tylko zresztą we frankach.