O odpowiedź na pytania dotyczące ustawy odfrankowującej i efekty pracy nad wyliczeniami kosztów tej ustawy przez KNF poprosiliśmy Sławomira Horbaczewskiego. Sławomir Horbaczewski jest znanym z publikacji w prasie i wystąpień w mediach niezależnym doradcą świadczącym usługi na rzecz zarządów przedsiębiorstw w zakresie ładu korporacyjnego, ogólnego zarządu, finansów i rozwoju przedsiębiorstwa.
SBB: Jakie czynniki powinno wziąć pod uwagę KNF przy ustalaniu kosztów ponoszonych przez banki w odniesieniu do ustawy “odfrankowującej”? Utratę potencjalnych zysków? Koszty zabezpieczeń kredytów w postaci transakcji CIRS/FX SWAP na rynku forex? Jakie inne czynniki?
SH: Podstawowym kosztem przewalutowania kredytów indeksowanych / denominowanych w walucie obcej będzie dla banków powstała różnica bilansowa wynikająca z ustawowego obniżenia należności walutowych wyrażonych w PLN przy jednoczesnym pozostawieniu na dotychczasowym poziomie zobowiązań wyrażonych w PLN których wycena dokonywana jest w oparciu o kursy walut obcych. W uproszczeniu przewalutowanie spowoduje konwersję tzw. kredytów walutowych do kredytów złotowych z tym, że w zależności od przyjętego kursu przewalutowania wartość księgowa każdego przewalutowanego kredytu zostanie przeliczona nie po kursie aktualnym waluty tj. takim według której wyceniono go w księgach banku ale po niższym kursie ustawowym. Oznacza to że dla każdego kredytu powstanie różnica pomiędzy wartością księgową a nową wartością z przewalutowania. Suma tych różnic dla wszystkich przewalutowanych kredytów stanowić będzie koszt banku i pomniejszy jego wynik w danym okresie. W przypadku gdy koszt ten będzie znaczący nastąpi sytuacja w której bank odnotuje w danym okresie stratę która pomniejszy jego kapitały.
Powyższe nie wyczerpuje wpływu przewalutowania na bilanse i sytuację finansową banków. W ogromnej większości przypadków polskie banki udzielające kredytów walutowych nie dysponowały własnymi walutami i aby udzielać tych kredytów albo pożyczały waluty od np. zagranicznych banków matek lub emitowały obligacje walutowe. Te pozycje znajdują się po stronie pasywnej bilansu banku i nie ulegają zmianie w wyniku przewalutowania. Bank odnotuje negatywne skutki po stronie przepływów gotówkowych np. w momencie spłaty pożyczek walutowych gdzie otrzymywane wpłaty rat kapitałowych przewalutowanych po niższym kursie kredytów nie będą wystarczające do pokrycia spłat pożyczek.
Duża część banków stosowała bardziej skomplikowane metody pozyskania franków tj. CIRSy. Te instrumenty ze względu na niezrozumienie ich konstrukcji uważane są za wirtualne i takie, które w przypadku przewalutowania kredytów nie wygenerują straty dla banków. Nie jest to prawdą. W transakcjach CIRS polskie banki zastawiały posiadane depozyty złotowe w zamian za pożyczone waluty a wartość tego zastawu była uzależniona od kursu PLN do waluty. Oznacza to, że dopóki rosnący kurs waluty był przerzucany na klienta istniała równowaga i bank nie tracił jednak w momencie przewalutowania kredytów po niższym kursie zostanie ona zachwiana tj. bank nadal będzie miał zastawione depozyty po wysokim aktualnym kursie. Konstrukcja CIRSów była korzystna dla obu stron ponieważ bank zagraniczny dostawał za pożyczone polskiej stronie waluty oprocentowanie, np. stawkę LIBOR plus marża (co do zasady wyższe od kosztu pozyskania na rynku macierzystym depozytów), natomiast bank posiadał waluty pod udzielane kredyty oraz nie był pozbawiony pożytków z zastawionych depozytów złotowych. Przewalutowanie kredytów spowodowałoby konieczność zamknięcia transakcji CIRS a to wiązałoby się z rozliczeniem po kursie aktualnym, czyli stratą polskiej strony (banków).
Zupełnie innym tematem jest kwestia spreadów, które były czystym zyskiem banków tj. zyskiem gotówkowym realizowanym na klientach w ramach wewnętrznych operacji sprzedaży/kupna walut. Tu ewentualne zmuszenie banków do ich zwrotu będzie skutkowało jedynie oddaniem wcześniej osiągniętych zysków gotówkowych (słowo gotówkowe ma znaczenie gdyż nie były to jedynie zapisy księgowe a realne dodatkowe przepływy w płaconych ratach kredytowych).
Utrata potencjalnych zysków jest kategorią która nie powinna być tu w ogóle rozpatrywana. Trudno nie zgodzić się że kredyty walutowe i problem z nimi związany został wywołany przez niefrasobliwość a często daleką od norm i standardów zachłanność. Wątpliwość budzą tu również podstawy prawne i konstrukcja tych kredytów. Przewalutowanie oprócz strat opisanych powyżej nie spowoduje dającej się obecnie wyliczyć utraty przyszłych korzyści. Kredyty nadal będą spłacane a odsetki (wyższe bo oparte o WIBOR) obsługiwane.
KNF przy wyliczaniu potencjalnych strat sektora bankowego powinna po pierwsze wyliczyć je dla każdego banku osobno przy uwzględnieniu takich elementów jak: sposób pozyskania franków (innej waluty) pod udzielane kredyty, średni kurs po którym były zaciągane zobowiązania (kredyty walutowe były udzielane przez wiele lat, przy różnych kursach oraz w różnej skali dla każdego roku, co oznacza, że dla każdego banku uśredniony ważony kurs zobowiązań będzie inny a to z kolei oznacza inną stratę przy danym kursie przewalutowania) oraz aktualna wartość i struktura kredytów w księgach.
Same koszty zawierania transakcji walutowych przez banki są na tyle niewielkie, że pomijalne w analizie.
Wydaje się, że doprecyzowania wymaga kwestia użytego przez Pana w kontekście CIRS sformułowania: “bank posiadał waluty pod udzielane kredyty”. Istota transakcji CIRS stosowanych w przypadku transakcji ubezpieczających ryzyko banku przejawiała się bowiem w tym, że bank niejako ‘sprzedawał’ walutę obcą z obietnicą jej odkupienia w przyszłości, zatem sformułowanie, że bank “posiadał walutę” nie odpowiada rzeczywistości. Można powiedzieć, że banki nawet bardziej niż “nie posiadały” walut – “posiadały je ujemnie”.
Trudno też zgodzić się ze stwierdzeniem, że “Konstrukcja CIRSów była korzystna dla obu stron”, bo niby jaką korzyść odnosi klient z tego, że bank sam zabezpieczył się przed ryzykiem walutowym, a klienta na to ryzyko wystawił podwójnie. Bo transakcje te ze swej natury najpierw wzmacniały złotego, a w czasie, gdy na rynku zaczęły się problemy z płynnością i dostępem do instrumentów CIRS /FX SWAP banki musiały je zamykać i skupować lub pożyczać aktywa w walucie, co powodowało dodatkową presję na wzrost kursu waluty po którym klient spłaca kredyt. Przypomnijmy również, że banki nie informowały swoich klientów przy zawieraniu umowy o stosowaniu przez siebie zabezpieczeń CIRS i ryzyku walutowym, które same tymi transakcjami powodowały. Natomiast klient domniemywał, że banki faktycznie “miały franki”. Powoływanie się banków na to, że klienci podpisywali w umowach oświadczenia o zapoznaniu się z ryzykiem walutowym, podczas gdy zatajały przed nimi informacje o transakcjach CIRS / FX SWAP, które to ryzyko powodowały, jest w tym kontekście faktem obciążającym banki. W jaki zatem sposób “Konstrukcja CIRSów była korzystna dla obu stron”?
W kwestii ewentualnego sztucznego zawyżania kursu PLN przez działania banków które masowo udzielały kredytów walutowych:
1.1. Jeśli banki kupowały waluty aby pokryć udzielane kredyty (czy to fizycznie czy w ramach kontraktów terminowych) to powinno to osłabiać PLN. Popyt był na waluty a nie na PLN.
1.2. Jeśli teoretycznie przyjmiemy tezę , że banki nie miały franków a jedynie kreowały kredyty złotowe i podczepiały je pod kurs franka to znaczy że nie było żadnych transakcji walutowych czyli także wpływu na kurs ze strony banków udzielających kredytów walutowych.
1.3. Prawda jest taka, że kurs PLN wzrósł w 2007 i 2008 bo ogromne kwoty EUR docierały do Polski z funduszy UE oraz tuż przed kryzysem na świecie był ogromny popyt na aktywa ryzykowne, a do takich zaliczany był i nadal jest PLN (rynki emerging markets). Ruch na walutach były kształtowane poprzez transakcje carry trade (np. pożyczam nisko oprocentowane franki i zaraz za nie kupuję wyżej oprocentowane PLN, różnica to mój zysk, mamy popyt na PLN za franki i w efekcie wzrost wartości PLN; bańka pękła i temat się urwał) o wartościach setek miliardów USD. Polskie banki przy tym to baaardzo mały komarek.
1.4. Frank wzmocnił się również do EUR. I dlatego mamy tak duży wzrost CHFa w stosunku do 2008 roku.
Nie staram się udowodnić, że transakcje CIRS FX/SWAP banków w Polsce w pełni odpowiadają za ruchy walutowe, które miały miejsce w latach 2007-2012, bo to byłaby karkołomna teza. Były natomiast istotnym czynnikiem ryzyka walutowego, które mogło przesądzić o uformowaniu się trendu na parze walut EURCHF na rynku, który jest bardzo wrażliwy. W krytycznym okresie, kiedy zabrakło płynności na rynku kontraktów CIRS / FX SWAP czyli w drugiej połowie 2008 roku wartość transakcji CIRS / FX SWAP w przypadku samych tylko banków w Polsce stanowiła blisko 50% wartości rezerw walutowych SNB*. (Oczywiście, jeżeli przyjmujemy za prawdę to, co przeczytaliśmy w ubiegłorocznym raporcie KNF, który mówi o tym, że transakcje CIRS/FX SWAP w 40% finansowały operacje kredytową banków waloryzowaną do walut obcych.) Na pewno inne kraje – np. Węgry własnymi kredytami CHF też dołożyły swoje do ruchów na parze walut EURCHF. Nie o to chodzi, że banki wykonywały tego typu operacje i że operacje te ze swej natury działając na popyt i podaż walut musiały mieć swoje odzwierciedlenie w kursie walut. Ale chodzi o to, że banki nie informowały o tym swoich klientów, że wystawiani są oni na ryzyko walutowe ponad to, czego się mogli spodziewać. Przez analogię: jeden papieros, czy jedna paczka nie przesądzi o tym, że człowiek zachoruje na raka, natomiast niewątpliwie wzrasta ryzyko tej choroby i uczciwy producent musi klienta o tym poinformować. Podobnie powinien uczynić uczciwy bankier znając konsekwencje swoich transakcji walutowych ubezpieczających sprzedawany produkt. Tutaj mieliśmy do czynienie z łagodnie mówiąc “poważnym zaniedbaniem” ze strony banków nieinformujących klientów o ryzyku, które same stwarzały zabezpieczając swoją akcję kredytową transakcjami CIRS/FX SWAP.
To tematy na zdecydowanie dłuższą debatę.
Pisze Pan, że “kosztem przewalutowania kredytów indeksowanych / denominowanych w walucie obcej będzie dla banków powstała różnica bilansowa”. Czy Pana zdaniem istnieje metoda księgowa skorygowanie zapisów bilansowych banków i rozłożenie ich w czasie w taki sposób, by nie było to zdarzenie jednorazowe mogące zachwiać stabilnością sektora finansowego?
MSR/MSSF nie zmieniły się radykalnie w ostatnich latach, zwłaszcza w kwestiach nas w tym kontekście interesujących. Natomiast zna Pan zapewne mój pogląd, że żadne z analizowanych rozwiązań (poza totalnym przewalutowaniem, które moim zdaniem byłoby kardynalnym błędem) tak czy inaczej nie jest w żadnym razie w stanie zachwiać stabilnością sektora bankowego.
Czy KNF powinna opublikować informacje związane z zastosowaną metodą obliczeniową? Czy powinna opublikować szczegółowe wyliczenia wraz z informacjami skąd wzięły się dane pozycje w zestawieniu kosztów?
Zasadniczo banki w Polsce są jednocześnie w ogromnej większości spółkami publicznymi zobowiązanymi do publikowania danych finansowych. Zakres tych danych i ujawnień powinien być taki aby inwestorzy mogli prawidłowo ocenić ich kondycję i podjąć ewentualną decyzje inwestycyjną. Tym samym nie ma przeciwskazań aby banki przekazały szczegóły dotyczące mechanizmów pozyskiwania walut pod udzielane kredyty walutowe jak również stan obecny.
KNF powinien przedstawić pełne wyliczenia wraz z założeniami i źródłem informacji na bazie których ich dokonał. Taka transparentność zapobiegnie domysłom że tak realnie KNF nie wykonał rzetelnej pracy a opierał się na gotowych wyliczeniach banków, naturalnie zainteresowanych wyolbrzymianiem potencjalnych strat i ryzyka dla sektora.
Jakie działania należy polecić konsumentom spłacającym kredyty indeksowane do walut obcych i waloryzowane do walut obcych?
Jeśli nie zostanie uchwalona konkretna ustawa to zasadniczo pole manewru dla kredytobiorców jest ograniczone do ewentualnych polubownych negocjacji z bankiem (trudno oczekiwać pozytywnych efektów) lub skierowanie sprawy do sądu i czekanie kilka lat na prawomocny wyrok. Być może wywieranie nacisku regulacyjnego na banki poprzez pogarszanie warunków ekonomicznych utrzymywania przez nie portfela kredytów walutowych (wzrost buforów kapitałowych, zróżnicowanie podatku bankowego itp.) skłoni je do większej elastyczności w negocjacjach z kredytobiorcami. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko (raczej jest to horyzont kilku lat). Pewnym elementem skłaniającym banki do negocjacji może być wzrost wygrywanych przez kredytobiorców spraw w sądach, jednak obecnie to dopiero początek drogi (większość nawet wygranych spraw jest daleka do uprawomocnienia).
Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Zapraszam także na naszą manifestację pod hasłem: “Stop Bankokracji” 25 marca, na godzinę 12:00 pod Pałac Prezydencki.
*Źródła danych:
https://www.knf.gov.pl/Images/Banki_2010_tcm75-26414.pdf str. 18 https://www.knf.gov.pl/Images/PRZEWALUTOWANIE_tcm75-35881.pdf
https://data.snb.ch/en/topics/snb#!/cube/snbimfra?fromDate=2005-12&toDate=2016-12&dimSel=D0(T2),D1(T0,T1)