Drwina, niemoc czy brak motywacji? Frankowicze z oburzeniem reagują na propozycje PO

Chcą nam złożyć propozycję nie do odrzucenia - Maciej Pawlicki, SBB.
Zdj.: Chcą nam złożyć propozycję nie do odrzucenia - Maciej Pawlicki, SBB.

Platforma Obywatelska przedstawiła w środę 8 lipca projekt ustawy, która w założeniu ma pomóc frankowiczom w restrukturyzacji zadłużenia. W środowisku kredytobiorców zawrzało. Protesty rozpoczęły się niemal od razu po tym, gdy poseł Krystyna Skowrońska, przewodnicząca Komisji Finansów Publicznych, przedstawiła w Sejmie założenia nowych uregulowań.

Projekt zakłada, że tzw. kredyt walutowy zostanie przeliczony po kursie NBP, a otrzymana kwota będzie porównywana z wysokością zadłużenia, które powstałoby, gdyby zobowiązanie zostało zaciągnięte w złotym. Połowę różnicy bank umorzy, zaś na drugą połowę klient otrzyma nowy kredyt oprocentowany nie więcej niż stopa referencyjna NBP, która dzisiaj wynosi 1,5 proc. Na spłatę kredytobiorca miałby tyle czasu, ile przewiduje umowa restrukturyzowanego kredytu hipotecznego. Z propozycji mogłyby skorzystać wyłącznie osoby, które mieszkają w kredytowanych nieruchomościach i to pod warunkiem, że powierzchnia ich mieszkania nie przekracza 75 m2, a domu 100 m2.

„Nie pomogą frankowiczom” - Krystyna Skowrońska i Jacek Brzezinka podczas konferencji prasowej

Zdj.: „Nie pomogą frankowiczom” – Krystyna Skowrońska i Jacek Brzezinka podczas konferencji prasowej

Banki się obroniły, oszukani mają płacić

Pomysły PO zostały ostro skrytykowane przez PiS i SLD. Gremialnie sprzeciwiają się im także organizacje reprezentujące frankowiczów.

To jest propozycja uwłaczająca poczuciu przyzwoitości. Nie mam żadnych wątpliwości, że jej inspiratorami są bankowcy, ponieważ w sposób jednoznaczny chroni interes banków

– uważa Maciej Pawlicki, prezes Stowarzyszenia „Stop Bankowemu Bezprawiu”. Jego zdaniem ustawa ma jedynie pomóc bankom w restrukturyzacji kredytów, których wartość przekracza wartość nieruchomości (wskaźnik LtV powyżej 100 proc) i jednocześnie pozorować zainteresowanie koalicji rządzącej problemem. Podobnego zdania jest Magdalena Kasznia, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop bankowym klauzulom niedozwolonym”, dla której projekt ustawy jest dużym rozczarowaniem, bowiem zaproponowane rozwiązania są prawnym bublem i nikomu poza bankami nie zdejmują żadnych problemów z głowy.

Nie możemy się zgodzić, że skutki działań banków będą przerzucane na ludzi, a banki „wspaniałomyślnie” umorzą połowę kwoty, która im się wcale nie należy

– mówi Kasznia i dodaje, że po tej propozycji banki na pewno poczują się mocniejsze i jeszcze pewniej zaczną wyrażać swoje bezkompromisowe stanowiska.

Frankowicze uważają, że skandalem jest nakłanianie najbiedniejszych ludzi, którzy mogą właśnie stracić na rzecz banku dom czy mieszkanie, do podpisywania umów, w których
w zamian za iluzoryczną pomoc akceptują, że po kilku latach spłacania mają do oddania bankowi kilkadziesiąt, a w niektórych przypadkach kilkaset tysięcy złotych więcej niż pożyczali, a mowa tu wyłącznie o kapitale, nie koszcie całkowitym z odsetkami

„Nie pomogą frankowiczom” - Krystyna Skowrońska podczas konferencji prasowej

Zdj.: „Nie pomogą frankowiczom” – Krystyna Skowrońska podczas konferencji prasowej

Czekali wiele lat, poczekają jeszcze kilka miesięcy

Frustracja kredytobiorców wynika także z tego, że Platforma Obywatelska zamierza przyjąć nowe prawo jak najszybciej, jeszcze w tej kadencji Sejmu, z pominięciem innych propozycji. Mowa tu nie tylko o obywatelskim projekcie ustawy zakładającej wymuszenie wykreślenia
z umów klauzul zakazanych oraz przewalutowanie zobowiązań po kursie z dnia zaciągnięcia. Przewalutowanie po historycznym kursie zakładała również deklaracja Andrzeja Dudy
z kampanii prezydenckiej, która po wyborach została podtrzymana. Projekt sumujący dotychczasowe propozycje PiS i odrzucone w głosowaniach sejmowych zapowiedziała także Beata Szydło, kandydatka na przyszłego premiera.

Wielu komentatorów podkreśla, że słabością projektu PO jest to, że skupia się on na bardzo wąskiej grupie osób. Tymczasem problem należy widzieć znacznie szerszym kontekście. Tak zwane koszty przewalutowania wyliczane przez banki, są kosztami jedynie dla nich.
Dla gospodarki jest to pomysł na przezwyciężanie kryzysu. Jeżeli przyjąć, że przy przeliczeniu zobowiązań na złotówki po kursie z dnia ich zaciągania sektor bankowy nie zarobi, jak sam deklaruje, od 40 do 80 miliardów złotych to oznacza, że takie właśnie pieniądze zasilą nasze portfele, wpłyną do kas sklepowych, trafią do hurtowni, a potem do zakładów pracy. Zatem na pewno jest to inwestycja, którą warto rozważyć odważniej niż zrobiła to rządząca partia.

/oprac: pwk/