Frankowicze – Po co czekać na Sąd Najwyższy?

Okazuje się, że tzw. frankowicze  wygrywają sprawy o unieważnienie kredytów indeksowanych do CHF. W artykule opublikowanym w Rzp. 12.11 br, pt.: „Sądy czekają na werdykt SN rozstrzygający o tym, kto, komu i ile powinien oddać po stwierdzeniu nieważności umowy kredytu”, Autor, M. Domagalski twierdzi  słusznie, że „mieć rację, roszczenie, to jedno, ale  wyegzekwowanie tego od banku, to druga rzecz,  bo uprawniony będzie zmuszony dalej, często nieporadnie, walczyć itp.” I to jest problem, mimo iż  TSUE, UOKiK  oraz  SN  wydały  wiele korzystnych decyzji/orzeczeń i  sądy mają  niemal gotowe wzorce rozstrzygnięć. Natomiast oczekiwanie, że SN ma ustalać szczegóły, o których mowa wyżej, wydaje się potwierdzać tezę, że oprócz kredytobiorców, wszyscy inni tj. sądy, banki, prawnicy, a także władze,  są bardziej zainteresowani przedłużaniem, czyli unikaniem jednoznacznych rozstrzygnięć. Prof. Ewa Łętowska słusznie twierdzi, że w Polsce brak jest praktyki orzeczniczej, tradycji ochrony konsumentów,  a nawet woli rozstrzygania, choć  mamy  wszystkie  potrzebne ku temu przepisy prawa.  Sytuację   najlepiej oddaje znane od 400 lat  stwierdzenie:  „where there’s a will, there’s a way”. Czyli jedynie „will” nadal brakuje, bo przepisy dotyczące abuzywności  w umowach konsumenckich obowiązują w Polsce od 2000r. Orzeczenie o nieważności umowy jest dla sądu najłatwiejsze, ale wtedy problem dla kredytobiorcy dopiero się zaczyna.

Autor: Ireneusz Łazarski, Biegły rewident, prawnik, Absolwent ekonomii i finansów, Georgetown Univ, Washington D.C.

Wbrew temu, co twierdzi wielu finansistów i ekonomistów, kredyty, o których mowa, nie wymagają odfrankowienia, lecz jedynie wyeliminowania abuzywnej  klauzuli. Problem nie dotyczy zatem frankowiczów, czyli tych,  którzy wzięli kredyty we frankach.  Te  ok. pół miliona konsumentów, to kredytobiorcy kredytów  złotowych indeksowanych do CHF. To w tych umowach  waluta polska podlega indeksacji. W jej procedurach nie jest potrzebna  waluta obca, jak utrzymują banki, bo indeks to  jedynie wskaźnik przeliczeniowy. W toczących się procesach banki łatwo nie odpuszczą, bo w przeciwieństwie do kredytobiorców,  mają świadomość  ekonomicznych konsekwencji  wyeliminowania tych klauzul,.  Natomiast Duda i  pozostali  włodarze RP będą raczej udawać, że popierają „słuszne racje frankowiczów”;  bowiem wszystko co szkodzi bankom, szkodzi też władzom, bo utrudni dostęp do pieniędzy.  Anulowanie abuzywnych klauzul pozbawi banki majątku, w postaci dodatkowo naliczonych należności, a  kredytobiorcom  zmniejszy zadłużenie.  Ten powstały „znikąd” majątek jest znaczny, więc anulowanie  naliczeń indeksacyjnych oznacza dla banków zmniejszenie potencjału kredytowego osetki miliardów PLN.  Banki zrobią wszystko, aby nie utracić  majątku, który zgodnie z prawem im „się po prostu należy”, a zmienić to może jedynie sąd.

Większość spraw w sądach  kończy się unieważnieniem umów, co wydaje się rozwiązaniem korzystnym.  Jednak spór wtedy dopiero się zaczyna, bo dalsze rozstrzygnięcia dot. wzajemnego rozliczenia banki będą przedłużać w nieskończoność. Banki pozostaną nadal w pozycji uprzywilejowanej  (vide sprawa Dziubaków). Nie będzie błędem stwierdzenie, że  proces wzajemnych rozliczeń  potrwa nawet 10 lat.  W takiej sytuacji unieważnienie umowy daje kredytobiorcy satysfakcję, ale jedynie moralną. Natomiast anulowanie klauzuli indeksacyjnej, przy jednoczesnym związaniu stron umowy pozostałą jej treścią, jest rozwiązaniem znacznie korzystniejszym, można nawet rzec, optymalnym.

Na temat   konstruowania pozwu istnieje wiele poglądów, ile kancelarii prawnych – tyle wersji. Formułowane roszczenia są różne, ale rzadko rozstrzygają  która z wersji byłaby najbardziej  dla kredytobiorcy korzystna tj. zmierzająca do  efektywnego zakończenia procesu.  Skuteczny pozew to skonkretyzowanie roszczeń i  dostarczenie sądowi wszystkich  faktów już na początku procesu.  W przeciwnym wypadku, bieg sprawy oddaje się we władanie banku. Sąd, przy braku faktów, najczęściej  zobowiązuje bank do ich  dostarczenia, wykonania szeregu analiz itp. więc sprawa  ugrzęźnie na następne 5 lat, mimo posiadania wyroku sądu o nieważności umowy.

O podstawach rozstrzygania tych sporów znakomicie  pisała prof. Ewa Łętowska w swoim opracowaniu „ da mihi factum – dabo tibi ius”, odnosząc się głównie do aspektów prawnych (dabo tibi ius). Natomiast  w artykule polemicznym, prof. R. Gwiazdowski z Uczelni Łazarskiego, szczególnie  podkreślił znaczenie „da mihi factum”, bez których sąd nie rozstrzygnie sprawy.  Aby zebrać fakty,  sąd  zobowiązuje to tego bank,  który z takiego rozwiązania się jedynie ucieszy.

Dlatego przygotowując pozew, należy założyć, że stroną aktywną ma być powód   i już w pozwie  podać wszystkie fakty, co sprowadzi rolę sądu do „dabo tibi ius”, a  bank do  roli  tego, który te fakty ma wyjaśnić.  Aby pozew był skuteczny,  roszczenia należałoby ograniczyć do wyeliminowania klauzuli indeksacyjnej i jej konsekwencji. Nie zajdzie wówczas potrzeba  stosowania zasady dwu kondykcji,  teorii salda i wnioskowania do SN o odpowiedź: „Co robić dalej?”. To  kredytobiorca winien postawić bankowi  zadania i  pytania odnoszące się wyłącznie do zakresu swego żądania, bez angażowania innych  instytucji czy ekspertów.. Wniosek o  unieważnienie  umowy w pozwie  można uwzględnić  jedynie   jako roszczenie ewentualne.

Reasumując,  skoro umowa  o kredyt indeksowany zawiera postanowienia sprzeczne z ustawą, które łącznie tworzą  klauzulę abuzywną,  to najskuteczniejszym rozwiązaniem, niemalże  polubownym,  byłby wniosek o jej wyeliminowanie,  a przy zachowaniu  essentialia negotii w większości umów, nie ma przeszkód w ich kontynuowaniu.  Warunkiem tego jest przedstawienie sądowi w prosty i  przejrzysty sposób faktów, czyli finansowych  konsekwencji  klauzuli indeksacyjnej.  A ponieważ wiele z takich  kredytów w rzeczywistości zostało już  spłaconych, wnioski mogą dotyczyć np. zwrotu nadpłaconych, nienależnych bankowi kwot   oraz  anulowania bezpodstawnego zadłużenia. Takie rozwiązanie byłoby też dla sądu znaczącym ułatwieniem. Z drugiej strony kredytobiorca – ograniczając swoje roszczenie do abuzywnej klauzuli, w praktyce  wnosi o najbardziej rozsądne,  niewykraczające poza ramy art. 5 Kc. rozwiązanie problemu. Powodom należałyby się wówczas  niższe kwoty, ale możliwość zakończenia sporu w niedługim czasie  jest najbardziej realna.  Konsekwencją dla banku byłoby jedynie anulowanie naliczeń wynikających z abuzywnej klauzuli. Orzeczenia TSUE, które dla naszych sądów są wiążące,  przywiązuje dużą wagę  do stanowiska konsumenta i od  tego, czyli zakresu żądania, w dużej mierze zależy, jak  sprawa przed sądem będzie prowadzona i rozstrzygnięta .

Ireneusz Łazarski

Biegły rewident, prawnik

Absolwent ekonomii i finansów

Georgetown Univ, Washington D.C.