Zapraszamy na bezpłatne konsultacje i zachęcamy do wsparcia naszych działań

Dlaczego bank nie straci na odfrankowieniu kredytu

swap with bank
swap

Dowód, dlaczego bank nie straci na odfrankowieniu kredytu.

Napisał do nas Przemysław de Skuba Skwirczyński, polak pracujący w bankowości w City w Londynie, na stałe mieszkający w Wielkiej Brytanii. W ciekawy sposób dowodzi, dlaczego banki udzielające kredytów waloryzowanych walutą obcą nie stracą na odfrankowieniu kredytów. Oto co napisał:

Przedstawiam w skrócie schemat kredytu hipotecznego indeksowanego w CHF: Z jednej strony mamy złotowe depozyty w banku, z których nasz bank udziela nam kredytu również w złotych na zakup nieruchomości. Wysokość zadłużenia złotowego zostaje wyrażona we frankach. My korzystamy na niższej spłacie raty, ponieważ CHF LIBOR jest historycznie niższy od WIBORu.

Z drugiej strony mamy zachodni bank, często spółkę matkę, który chce wyższego oprocentowania niż rodzime. Wchodzi on wtedy w swap, gdzie pożycza franki naszemu bankowi, który musi zabezpieczyć ryzyko walutowe, w zamian pożyczając od polskiego banku złotówki. W ten sposób zarabia wyższe odsetki, jak również może zyskiwać na spadku wartości złotego względem franka.

W ten sposób nasz bank oraz bank zagraniczny nie ponosi żadnego ryzyka.

Trzeba tu również podkreślić, że przy udzieleniu kredytu hipotecznego nie ma żadnego przepływu franków szwajcarskich pomiędzy kredytobiorcą a bankiem – indeksowanie to operacja czysto księgowa. Franki pojawiają się przy spłacie kredytu i tylko w sytuacji, kiedy rata jest płacona w tej obcej walucie. W ten sposób ryzyko walutowe jest całkowicie przeniesione na kredytobiorcę. Nasz bank zarabia tu na spreadzie, po czym oddaje depozytariuszom złotówki, zarabiając ponadto na różnicy kursów. Frank tylko drożeje, więc bank może zarówno oddać złotówki depozytariuszowi jak i zrealizować zysk!

Z kolei swap z bankiem zagranicznym jest co jakiś czas odnawiany. Co ważne, jeśli sprawdzimy sprawozdania finansowe banków udzielających kredytów indeksowanych CHF, nie znajdziemy tam pozycji we frankach, ponieważ są to tzw. transakcje off-balance-sheet (pozabilansowe). Nawet Szwajcarski Bank Narodowy w swojej analizie z lutego 2009 roku potwierdza, że wschodnioeuropejskie kredyty hipoteczne indeksowane w CHF nie stanowią zagrożenia dla szwajcarskich instytucji finansowych, ponieważ całe ryzyko walutowe wynikające z zaangażowania w wyżej opisane swap’y jest po stronie klienta końcowego (czyli nawet nie polskiego banku po drugiej stronie swap’u, lecz kredytobiorcy). Ta sama analiza potwierdza, że nie istnieje przepływ franków w kraju kredytowania.

W uzupełnieniu słów Przemka dodaję własne przemyślenie (kolor niebieski).

Mówiąc w uproszczeniu, bank kupuje opcję miliard CHF po kursie np. 2 PLN, tak jakby „sprzedał” ten miliard po cenie 2 PLN z gwarancją odkupienia (zwrotu) po cenie 2 PLN za 3-5 lat, w zależności na jak długo jest zawarty kontrakt. Po tym okresie „kupuje” swój miliard CHF po cenie 2 PLN, więc strata kursowa dla banku jest zerowa. Ponownie zawiera umowę opcja walutowa, oczywiście już po cenie bieżącej 3 PLN. Po kolejnych 3-5 latach „kupuje” po gwarantowanej cenie 3 PLN i znów „sprzedaje” swój miliard, tym razem po 3.60 PLN. Jest to rolowanie długu. Jedynym kosztem dla banku jest opłata za wykorzystanie tego instrumentu, będąca ułamkiem rzeczywistej różnicy kursowej. Jest to forma zakładu, ruletki. Jeżeli kurs po okresie umowy nie zmieni się, bank traci opłatę za użycie instrumentu. Jeżeli jednak kurs mocno wzrośnie, tak jak to się stało w przypadku CHF, bank zarabia. Im wyższy wzrost kursu, tym większy zarobek banku, ponieważ od kredytobiorców bank pobiera raty wyliczone wg kursu bieżącego, samemu „oddając” CHF po cenie pierwotnej czyli 2 PLN. Bank siebie jako profesjonalistę na rynku zabezpieczył, kredytobiorców nie. Klientom nie proponowano żadnych zabezpieczeń, nawet nie informowano ich o tym, że mogliby się zabezpieczyć. Nie mówiąc już o informowaniu o rzeczywistym ryzyku wbudowanym w te toksyczne kredyty.

Kto na tym zarabia.

Bank w Polsce udzielający kredytu waloryzowanego walutą obcą, przede wszystkim na spreadach. Bank zagraniczny (zwykle właściciel bank w Polsce) na rzekomym udzieleniu pożyczki w walucie obcej, z gwarancją zwrotu, bo kwota kredytu jest wyrażana w walucie obcej, odsetki też. Ponieważ pożyczkę trzeba oddać z odsetkami za granicę, jest to sposób na wyprowadzenie pieniędzy z kraju. Realnym pieniądzem są odsetki płacone przez kredytobiorców, sama kwota pożyczki jest wykreowana w systemie elektronicznym, jest zapisem księgowym. Realnie bank posiada mniej niż 1/10 rzeczywistych kwot, jakimi obraca.

Teraz do sedna sprawy – kredyty indeksowane można odwalutować w bardzo oczywisty sposób. Banki udzielające kredytu co pewien czas odnawiają swap z bankami zagranicznymi na nowych warunkach. W tym momencie, zamiast wchodzić w kolejny swap celem pozbycia się ryzyka walutowego, powinny dokonać „odwalutowania” kredytu. Jest to możliwe, ponieważ z jednej nie ma kosztów przedwczesnego wyjścia z transakcji swap, a z drugiej bank pozbywa się ryzyka walutowego „odwalutowując” kredyt, tym samym wchodzenie w kolejny swap z bankiem zagranicznym mija się z celem. Natomiast ze strony kredytobiorcy żadnych franków nigdy nie było, zatem wystarczy przeliczyć zobowiązanie z powrotem na PLN i kredytobiorca zaczyna spłaty w PLN. Zatem „odwalutowanie” wiąże się z zerowymi kosztami dla banku, więc i podatnik nie może być poszkodowany. W ten sposób główny argument lobby bankowego o niemożności „odwalutowania” kredytów indeksowanych w CHF zostaje obalony.

 

Czemu więc jeszcze do tego nie doszło?

Przez widmo mniejszych zysków dla kredytujących banków. Przy spłatach kredytów złotówkowych bank już nie będzie zarabiał na spreadzie ani realizował zysków wynikających z wahań kursowych. I to wszystko bez ponoszenia jakiegokolwiek ryzyka. Taka opcja jest bardzo zyskowna.

Do tego, co jest ewidentne, banki nie są w Polsce regulowane – KNF i NBP nie spełniają swoich zadań. W szczególności KNF nie wywiązuje się ze swoich założeń. Jeżeli argumentacja lobby bankowego byłaby prawdziwa, to jak z „odwalutowaniem” mógł poradzi ć sobie już cały szereg mniejszych krajów od Polski?

W Polsce lobby bankowe będzie walczyło do upadłego o utrzymanie portfela kredytów „frankowych”, ponieważ zarabiają na nich dużo większe pieniądze niż na kredytach czysto złotówkowych.  I to pomimo wielu wyroków sądowych, zarówno SOKiK jak i sądów powszechnych oraz pomimo wpisania do rejestru klauzul niedozwolonych wielu zapisów z umów „frankowych”.

Ciekawostką jest również to, że problem tych kredytów tak naprawdę dotyczy jedynie 5 banków działających na terenie Polski, które posiadają w swoich portfelach ponad 80% kredytów. Są to banki Millenium, mBank, GNB (Getin Noble Bank), PKO BP oraz BZ WBK.

Nie jest więc prawdą, że „odwalutowanie” dotknie cały sektor bankowy, ponieważ dużych banków w Polsce działa przynajmniej kilkadziesiąt.

Słownik:

Swap – umowa pomiędzy dwoma podmiotami na wymianę przyszłych przepływów pieniężnych. Umowa ta określa jak ma wyglądać rozliczenie oraz kiedy przepływy mają nastąpić. W szczególności może polegać na umowie między dwoma podmiotami, w której płatność o oprocentowaniu zmiennym zamieniana jest na płatność o oprocentowaniu stałym. Pozwala to uzyskać korzyści obu stron. (więcej…).

Spread – różnica pomiędzy kursem (ceną) sprzedaży a kursem (ceną) kupna aktywów (np. walut, papierów wartościowych, towarów). Wyrażony procentowo spread walutowy to różnica pomiędzy kursem sprzedaży i kursem kupna dewiz w banku do kursu kupna. Stanowi on dodatkowy zysk banku, np. w przypadku udzielonych przez bank kredytów walutowych. Szacunkowo spread na poziomie 12% to dodatkowo około 1 punkt procentowy, a 6% to około 0,5 punktu procentowego ukrytej marży kredytu. (więcej …).

Off-balance-sheet – transakcja pozabilansowa (transakcja pochodna).