7 kłamstw Pietraszkiewicza i Spółki

Bankier to kłamca

Komentarz do wczorajszego programu „Świat się kręci” w postaci 7 kłamstw Pietraszkiewicza, ponieważ sam nie dał dojść do głosu przedstawicielom naszego ugrupowania i wypominał rzekome „kłamstwa”.

  1. Bank wydaje BTE, bo dług jest bezsporny.

Gdyby dług był zawsze bezsporny, Trybunał Konstytucyjny oszczędziłby instytucję Bankowego Tytułu Egzekucyjnego.

Poważne wątpliwości miał np. Sąd Szczeciński, który zakwestionował kwoty przedstawiane w księgach bankowych i nakazał bankowi bardziej wiarygodne wyliczenie ew. zadłużenia. Jest też wiele przypadków zaciągania kredytów na ukradziony dowód osobisty i kłopotów z tym związanych – co trzeci program p. Jaworowicz jest o tym. W końcu, to nie prywatny bank powinien sprawować władczą rolę państwa w zakresie orzekania o bezsporności długu, tylko sąd.

 

  1. Banki wystawiają 300 tys. BTE w roku.

Prezes odnosi się tylko do ostatniego roku, choć też niedokładnie. Wiceprezes Bańka wspomina o zakresie od 300 do 500 tys. BTE rocznie.

Natomiast twarde dane z okresu hossy kredytowej stanowią (stenogramy z posiedzeń Sejmu w dniu 12 lipca 2013 – str. 344):

  • 2005 r. – 343 tys.,
  • 2006 r. – 352 tys.,
  • 2007 r. – 387 tys.,
  • 2008 r.  – 398 tys.,
  • 2009 r. – 707 tys.,
  • 2010 r. – 1050 tys.,
  • 2011 r. – 900 tys.

 

  1. Postępowanie przeciwegzekucyjne jest skutecznym orężem z BTE

Posłużę się cytatem z posła Abramowicza „(…) milion tragedii ludzkich, a banki mówią, że powództwo przeciwegzekucyjne z tego miliona klientów skierowało 40–70 klientów.  (…) Państwo wiecie, że przy milionie BTE nie ma możliwości, żeby było 40. Po prostu tak są skonstruowane przepisy, że ludzie nie są w stanie się odwoływać”.

Zatem przy tak wysokiej liczbie BTE, postępowanie przeciwegzekucyjne stanowi zaledwie setną część procenta. Jest większa szansa na cud w Częstochowie, niż na skuteczne zaskarżenie BTE.

  1. BTE ma korzenie w II Rzeczpospolitej

Prezes zapomniał dodać, że przywilej taki uzyskał jeden, jedyny i do tego państwowy bank, Bank Polski.

Komuniści od roku 1945 zaczęli stopniowo rozciągać ten przywilej od NBP na inne banki, ale zawsze były to banki państwowe, nigdy prywatne.

Dopiero przemiany ustrojowe w roku 1989 udostępniły przywilej osądu we własnej sprawie także bankom prywatnym. I jest (był) ewenement na skalę światową.

 

  1. „Kredyt walutowy”

To z jakim uporem Prezes banków w Polsce nazywa kredyty denominowane/indeksowane do waluty obcej „kredytami walutowymi” jest przerażające.

Nie wiem, czy pan Pietraszkiewicz nie czytał, czy nie rozumie zapisów Kodeksu cywilnego, Prawa Bankowego, dowolnej umowy kredytowej, czy w końcu wpisu sądowego do hipoteki. Jeśli wykracza to poza kompetencje Prezesa, to może warto zapoznać się z opinią własnych prawników, którzy jasno stwierdzają, że termin „kredyt indeksowanym lub denominowanym w walucie innej niż polska …” nie obejmuje „kredytów walutowych”.

 

  1. Umowy są czytelne dla każdego, należy je tylko czytać.

Nie wiem jak czyta Prezes, ale nie zauważyłem w żadnej umowie informacji, że jest to kredyt z instrumentem finansowym, że występuje silna asymetria ryzyk i skutków faworyzująca bank, że klient przystępuje do „gry o sumie ujemnej”, w której nie może statystycznie wygrać, że zawiera specyficzny kontrakt na różnice kursowe etc. Ba, nie pojawia się nawet termin „spread”, albo koszt „wymiany walut”, bo po co straszyć klienta. A umowy czytelne są do tego stopnia, że nie rozgryzł ich Sąd Węgierski i zwrócił się o rozszyfrowanie do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ale skoro Prezes zrozumiał, to Trybunał też powinien. Zobaczymy.

 

  1. A siódme kłamstwo?

Poza anteną powiedział “Dzień Dobry”. 😉


Linki: