wyborcza.pl: Banki są bezpieczne. A ty?
Cezary Kaźmierczak – prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, partner w agencji MMT Management. W latach 80. działacz opozycji, potem na emigracji w USA, gdzie był redaktorem naczelnym polonijnego “Dziennika Chicagowskiego” oraz “Kuriera”.ADAM LESZCZYŃSKI: Kiedy frank wystrzelił w górę, dowiedziałem się, że jestem spekulantem walutowym i że trzeba było czytać, co się podpisuje przy braniu kredytu. Pan, jako jeden z niewielu ze sfer gospodarczych, twierdzi, że udzielanie kredytów we frankach to skandal.
CEZARY KAŹMIERCZAK: Bo to był skandal, chociaż jeszcze większym są polisolokaty. To rezygnacja z jakiejkolwiek etyki w biznesie, świadome okradzenie klienta. Są setki przykładów, kiedy człowiek przychodził po kredyt na mieszkanie, miał 50 tysięcy na wkład własny i banki go przekonywały, że dadzą mu kredyt na 100 proc., a te 50 tysięcy niech na polisolokatę włoży…
W umowach znajduje się cały szereg niedozwolonych klauzul. Jeśli próbuje się pan wycofać z polisolokat, zabierają panu wszystko. Ten hochsztapler od Amber Gold to pensjonarka przy tych, którzy wymyślili polisolokaty. Nie rozumiem, dlaczego nie ma wielkiej afery z tego tytułu. Coś niewiarygodnego, że państwo polskie – zwłaszcza Komisja Nadzoru Finansowego – przygląda się temu. Afera SKOK to kolejne świadectwo porażki nadzoru i zarazem demoralizacji całego sektora finansowego. Zastanawiam się, czy nie doszliśmy do momentu, w którym nadzór państwowy powinien zatwierdzać każdy jego produkt!
Nikt nikogo nie zmusza do zawierania umów.
– Banki uwielbiają się odwoływać do wolnego rynku, choć same działają na rynku, który jest bardzo regulowany. Odwołują się też do swobody zawierania umów, co jest kompletnym absurdem, bo konsument nie ma żadnej możliwości dyskusji. Dostaje wydrukowaną umowę i może ją podpisać lub nie. Jeśli jej nie podpisze, ma do wyboru umowy w innych bankach, również wydrukowane, które może podpisać lub nie. Dlatego państwa, aby bronić konsumentów, zaczęły wprowadzać zestawy klauzul niedozwolonych, które nie mogą się znaleźć w umowach. Ale korporacje w Polsce lekceważą to sobie. Przykład sprzedawania takich produktów jak polisolokaty pokazuje, że sektor finansowy jest kompletnie zdegenerowany. Przecież ci, którzy to wymyślili, doskonale wiedzieli, że okradają z tych 50 tysięcy, które często były jedynymi pieniędzmi klienta! Potrzeba jakiejś drastycznej interwencji państwa do zatrzymania tych ludzi. Puściły im wszystkie hamulce moralne. […]
Więcej czytaj w serwisie wyborcza.pl: Banki są bezpieczne. A ty?