Twoja wpłata = nasza siła

Opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-471/24 – komentarz  Kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci

Opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-471/24 to jeden z najważniejszych dokumentów ostatnich lat dla polskich kredytobiorców. Po raz pierwszy Trybunał w Luksemburgu został poproszony o rozstrzygnięcie, czy i w jakim zakresie można badać klauzule oprocentowania zmiennego oparte na WIBOR. To wydarzenie fundamentalne, bo przez lata banki powtarzały, że kwestia ta nie podlega żadnej kontroli sądowej – skoro WIBOR istnieje w systemie, to pozostaje poza dyskusją. Rzecznik Generalny przeciął tę narrację, odpowiadając kolejno na trzy pytania prejudycjalne i otwierając przed konsumentami realną przestrzeń ochrony prawnej.

Zanim przejdę do opinii sensu stricto, warto zatrzymać się przy kampanii medialnej sektora bankowego, która w ostatnich tygodniach prowadzona jest z wyjątkową intensywnością. Narracja jest jednoznaczna: WIBOR jest uczciwy i w pełni transparentny, a wszelkie wątpliwości to efekt działalności kancelarii nastawionych na zysk. Do budowania tego obrazu angażowani są znani influencerzy i celebryci, a równolegle w mediach pojawiają się coraz ostrzejsze ataki wymierzone w pełnomocników reprezentujących kredytobiorców.

Na tym tle szczególnie wymowny jest komunikat Związku Banków Polskich odnoszący się do opinii Rzecznika Generalnego TSUE. W przekazie ZBP czytamy sugestię, jakoby Rzecznik potwierdził uczciwość i prawidłowość wskaźnika WIBOR. Jest to jednak twierdzenie całkowicie nieuprawnione. W treści opinii nie znajdziemy bowiem ani jednego fragmentu, w którym Rzecznik stwierdzałby, że WIBOR jest „uczciwy”, „prawidłowy” czy „wolny od wad”. Co więcej, komunikat ZBP zawiera stwierdzenie, że „Rzecznik nie udzielił odpowiedzi na pytanie 4 dotyczące skutków uznania postanowienia za abuzywne, zgodnie z wytycznymi TSUE. Zostało ono uznane za nieistotne”. To sformułowanie jest w najwyższym stopniu nieprecyzyjne – Rzecznik nie odpowiedział na pytanie 4 nie dlatego, że uznał je za nieistotne, lecz dlatego, że TSUE nie zwrócił się do niego o jego rozstrzygnięcie. To zasadnicza różnica, którą ZBP świadomie pomija. Innymi słowy – ZBP próbuje nadać opinii autorytet i znaczenie, które są projekcją samego sektora bankowego, a nie treścią stanowiska Rzecznika. Tego rodzaju zabieg ma charakter propagandowy i nie powinien umknąć uwadze opinii publicznej ani sądów.

Po tym wstępie przechodzę do sedna – czyli analizy odpowiedzi Rzecznika na trzy pytania, które TSUE rzeczywiście mu zadał (punkt 13 Opinii). Każde z nich dotyczy innego, kluczowego aspektu sprawy.

Pytanie nr 1:

Pierwsze pytanie prejudycjalne dotyczyło kwestii fundamentalnej: czy postanowienia umów kredytowych odnoszące się do zmiennego oprocentowania opartego na wskaźniku WIBOR mogą być w ogóle kontrolowane przez sądy krajowe w świetle Dyrektywy 93/13. Od tej odpowiedzi zależało, czy kredytobiorcy będą mogli kwestionować uczciwość takich klauzul, czy też ich droga do sądów zostanie definitywnie zamknięta.

Gdyby TSUE przyjął stanowisko, że WIBOR opiera się na normach prawa krajowego o charakterze bezwzględnie obowiązującym, skutkiem byłoby wyłączenie zastosowania Dyrektywy 93/13. Oznaczałoby to faktyczną nietykalność klauzul WIBOR-owych i brak możliwości weryfikacji ich uczciwości przez polskie sądy. W takiej sytuacji banki zyskałyby całkowitą ochronę dla swoich konstrukcji umownych, a kredytobiorcy zostaliby pozbawieni instrumentów prawnych do obrony. Rzecznik zajął jednak stanowisko odmienne – korzystne dla konsumentów. Wskazał, że w odniesieniu do umowy kredytu z 2019 roku, przepisy prawa polskiego nie nakładają obowiązku stosowania WIBOR-u w taki sposób, aby wyłączało to stosowanie Dyrektywy 93/13. Tym samym sądy krajowe mogą i powinny badać zgodność z prawem postanowień, które wprowadzają ten wskaźnik do umów. To oznacza, że nie tylko umowy kredytu z 2019 roku, ale tym bardziej wcześniejsze, zawierane w warunkach zdecydowanie rzadziej realizowanych przez banki obowiązków informacyjnych, będą mogły być przedmiotem kontroli sądów krajowych w Polsce.

Wnioski płynące z tej odpowiedzi są jednoznaczne. WIBOR nie został „usankcjonowany ustawowo” w sposób, który chroniłby banki przed oceną sądową. Jego stosowanie wynika wyłącznie z praktyki sektora finansowego, a skoro tak, to każda klauzula, która do niego odsyła, podlega badaniu pod kątem uczciwości i przejrzystości. To otwiera kredytobiorcom szeroką drogę do kwestionowania swoich umów i domagania się sprawiedliwości przed polskimi sądami. Jeżeli Trybunał podzieli tę opinię, a prawdopodobnie tak będzie, szczególnie, że podczas rozprawy 11 czerwca sędziowie wielokrotnie dopytywali, czy w Polsce istnieje przepis prawa powszechnie obowiązujący, nakazujący stosowanie stawki WIBOR w umowach kredytów hipotecznych, to konsekwencją będzie gwałtowny wzrost liczby spraw sądowych.

Pytanie nr 2:

Drugie pytanie prejudycjalne sprowadza się do rozstrzygnięcia, czy klauzule dotyczące oprocentowania kredytu, oparte o wskaźniku WIBOR, mogą być oceniane na gruncie Dyrektywy 93/13, skoro wchodzą w zakres głównego przedmiotu umowy. Artykuł 4 ust. 2 Dyrektywy stanowi bowiem, że sąd co do zasady nie może badać postanowień określających główne świadczenia stron ani relacji ceny i wynagrodzenia do świadczeń otrzymanych w zamian, chyba że owe postanowienia zostały sformułowane w sposób niejasny lub niezrozumiały.

W odniesieniu do umów kredytowych utrwalone orzecznictwo TSUE wskazuje jasno: istotą kontraktu jest z jednej strony obowiązek banku udostępnienia określonej sumy pieniężnej, a z drugiej – zobowiązanie konsumenta do jej zwrotu w ratach, zwykle z odsetkami. Skoro oprocentowanie stanowi integralny element tej wymiany świadczeń, należy je traktować jako główny przedmiot umowy. Tym samym, co do zasady, nie podlega ono ocenie w ramach kontroli abuzywności – chyba że bank naruszył wymóg przejrzystości.

I właśnie tutaj kryje się zasadnicza kwestia. Praktyka pokazuje, że niemal wszystkie umowy kredytowe, przynajmniej te, które osobiście analizowałam (a było ich co najmniej kilkaset) zawierają postanowienia dotyczące WIBOR w sposób daleki od wymogu przejrzystości. Klienci byli konfrontowani z lakonicznymi zapisami, pozbawionymi realnego wyjaśnienia, jak wskaźnik powstaje, jakie czynniki wpływają na jego zmienność i jakie konsekwencje ekonomiczne dla gospodarstwa domowego mogą z tego wyniknąć. Często banki proponowały swoją definicję stawki WIBOR, która odbiega od rzeczywistości prawnej. Brak jasnych symulacji, brak danych historycznych, brak odniesienia do realnego ryzyka – to wszystko sprawia, że konsument nie miał możliwości świadomej oceny treści umowy. Takie naruszenie obowiązku informacyjnego otwiera drogę do kontroli sądowej.

Warto jednak uświadomić sobie jeszcze jedną rzecz. Samo stwierdzenie, że bank nie dochował przejrzystości, nie przesądza jeszcze o abuzywności klauzuli. Przejrzystość jest jedynie warunkiem wstępnym, swoistą „bramą”, która pozwala sądowi wejść w głąb analizy i przeprowadzić właściwą ocenę postanowienia na gruncie art. 3 ust. 1 Dyrektywy, czyli w perspektywie równowagi kontraktowej. Dopiero jeśli zostanie ustalone, że brak przejrzystości łączy się z powstaniem znaczącej nierównowagi praw i obowiązków na niekorzyść konsumenta, możliwe jest uznanie klauzuli za niedozwoloną.

Rzecznik Generalny zauważył zresztą, że w rozpatrywanej sprawie konsument nie kwestionował samej metody ustalania WIBOR (tak oświadczył pełnomocnik kredytobiorcy podczas rozprawy w dniu 11 czerwca), lecz sposób, w jaki bank wywiązał się z obowiązków informacyjnych. Jeżeli Trybunał podzieli tę wykładnię, w praktyce niemal wszystkie umowy będą mogły zostać poddane kontroli, gdyż nie sposób znaleźć przypadki, w których banki w sposób pełny i zrozumiały wyjaśniały klientom ryzyka związane z WIBOR-em.

Pytanie nr 3:

Trzecie pytanie zadane TSUE dotyczyło tego, czy umowa kredytu ze zmiennym oprocentowaniem opartym na WIBOR może być nieuczciwa dlatego, że bank nie przekazał klientowi wystarczających informacji o ryzyku i w efekcie całe to ryzyko zostało przerzucone na kredytobiorcę. Rzecznik Generalny wskazał, że sąd krajowy powinien sprawdzić, czy konsument świadomie zgodził się na ryzyko związane z WIBOR-em. To brzmi tak, jakby wystarczyło podpisać papiery i już – skoro klient podpisał, to zaakceptował ryzyko i bank jest bez winy. To nieporozumienie. W praktyce umów kredytowych klient nie negocjuje warunków, dostaje gotowy wzorzec i albo go akceptuje, albo nie dostaje kredytu. A kredyt hipoteczny to w większości przypadków jedyny sposób, aby Polacy mogli zakupić własne mieszkanie. Nie ma tu prawdziwej „świadomej zgody” – jest raczej zgoda wymuszona sytuacją.

Dlatego tak ważne jest, żeby pamiętać: nawet jeśli bank przekaże klientowi jakieś informacje o ryzyku, to nie znaczy jeszcze, że klauzula w umowie jest uczciwa. Sąd musi sprawdzić, czy bank nie przerzucił na konsumenta całego ryzyka zmiennej stopy, podczas gdy sam jest zabezpieczony np. specjalnymi instrumentami finansowymi. Dziś wygląda to tak: bank może ochronić się przed wahaniami stóp procentowych, a koszt tej ochrony i tak pokrywa klient w racie kredytu. Konsument natomiast nie ma żadnego limitu – jeśli stopy w Polsce pójdą mocno w górę, rata rośnie bez końca. Co istotne, w wielu umowach kredytów hipotecznych znajdujemy tzw. klauzule dolnego progu, gdzie bank wprost w umowie zabezpiecza się przed spadkiem stawki WIBOR i przykładowo gwarantuje sobie minimalne oprocentowanie kredytu na poziomie 3 %, a takiej gwarancji nie daje klientowi. To nie jest równy układ.

Dodatkowo, sam WIBOR budzi zastrzeżenia – bo często nie jest oparty na realnych transakcjach między bankami, ale na deklaracjach, o czym zresztą można przeczytać w opinii (98,27 %). To oznacza, że klient płaci nie tylko marżę banku, ale i dodatkowy, ukryty koszt, który wynika z tego, że wskaźnik nie jest w pełni przejrzysty ani wiarygodny.

Podsumowanie:

Opinia Rzecznika Generalnego TSUE otwiera kredytobiorcom realną drogę do kwestionowania postanowień odsyłających do WIBOR w umowach kredytowych. Wbrew sugestiom płynącym z komunikatów Związku Banków Polskich, dokument ten nie potwierdza ani „uczciwości”, ani „prawidłowości” wskaźnika jako takiego. Wręcz przeciwnie – jasno wskazuje, że to na sądach krajowych spoczywa obowiązek badania przejrzystości i abuzywności klauzul wprowadzających WIBOR do umowy, a odpowiedzialność za sposób poinformowania konsumenta należy wyłącznie do banków.

Oznacza to, że w każdej sprawie indywidualnej sąd będzie musiał ocenić, czy kredytobiorca rzeczywiście świadomie zaakceptował ryzyko zmiennego oprocentowania. Jeżeli zabrakło rzetelnych informacji, takie postanowienia mogą zostać uznane za nieuczciwe i bezskuteczne. W tym kontekście próby budowania przez sektor bankowy propagandowej narracji, jakoby opinia Rzecznika zamykała dyskusję na temat WIBOR, należy uznać za nieuprawnione i wprowadzające opinię publiczną w błąd. Konsumenci mają pełne podstawy, aby oczekiwać, że ich sprawy zostaną rozpoznane w świetle prawa unijnego, które – zgodnie z celem Dyrektywy 93/13 – stoi po stronie słabszej strony stosunku umownego, czyli konsumenta.

Wyrok TSUE w tej sprawie zapadnie zapewne w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Warto jednak podkreślić, że nie jest to jedyna sprawa dotycząca kredytów hipotecznych opartych o stawkę WIBOR, którą zajmuje się Trybunał. Kolejne pytania prejudycjalne czekają już w kolejce, co pokazuje, że problem ma charakter systemowy i będzie przedmiotem dalszej oceny na poziomie prawa unijnego.

adw. Karolina Pilawska

www.pzadwokaci.pl